Kilkuset przedsiębiorców z gastronomii pozywa rząd. Odszkodowania mogą pójść w miliardy złotych

Restauracja
Restauracja - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

„Kilkuset przedsiębiorców z branży gastronomicznej przystąpiło do pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa. Zamierzamy do końca marca zebrać około tysiąca przedsiębiorców. Pod względem ilości będzie to największy pozew w powojennej Polsce” – powiedział na antenie RMF FM Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej.

„Pierwszy etap pozwu to uznanie niekonstytucyjności zamykania branży gastronomicznej. Jeżeli wygramy ten pierwszy proces w sądzie, wtedy każdy przedsiębiorca przygotuje kalkulator do wyliczenia strat. Mogą być to kwoty idące w miliardy złotych” – przekazał prezes Izby.

Gość RMF FM przyznał, że nie jest w stanie zrozumieć decyzji rządu o zamknięciu lokali gastronomicznych. Tłumaczył, że rząd robi z nami co chce, bo nie jesteśmy skonsolidowani. – Więc nasz cel w czasie pandemii to jest silna integracja przedsiębiorców, praca razem nad wypracowaniem przyjaznego podatkowo państwa dla przedsiębiorców – oświadczył.

REKLAMA

Zauważył, że twierdzenia rządu o obarczaniu branży fitness czy gastronomii są odpowiedzialne za zakażenia nie jest do końca prawdą. – Gastronomia nie działa w 80 procentach – podkreślił.

– Proszę zauważyć, że jesteśmy zamknięci w drugim lockdownie od 23 października. Zachorowania rosną i maleją, jest cały czas fluktuacja tych zachorowań, a gastronomia cały czas jest nieczynna – wskazał.

Prezes Izby skomentował też amerykańskie badania, na podstawie których rząd podjął decyzje o zamknięciu barów i restauracji.

– Amerykańskie badania pokazują zachorowania w amerykańskiej gastronomii, gdzie konsumpcja poza domem to jest około 70-80 proc. Taka konsumpcja Polsce to jest niecałe 10 proc. Porównujemy trochę jabłko do gruszki i mówimy, że tak samo smakuje – skwitował Czauderna. Dodał, że katastrofa branży jest już faktem. Ok. 6 tys. lokali już zamknęło się na stałe, a to nie koniec.

– Myślę, że nie ma paniki. Bardziej jest już teraz zniechęcenie i depresja. Ludzie po prostu nie widzą przyszłości. Brak dialogu z rządem i pokazywania pewnych mechanizmów, dzięki którym możemy krok po kroku odmrażać gastronomię, powoduje z jednej strony zrozpaczenie, a z drugiej wściekłość przedsiębiorców, bo obserwują pewne branże gastronomiczne, które świetnie funkcjonują – dodał.

 

REKLAMA