Zaskakująca historia Aleksandra Doby. Mało kto o tym wiedział

Aleksander Doba. Foto: PAP
Aleksander Doba. Foto: PAP
REKLAMA

Aleksander Doba nie miał sobie równych. Podróżnik, który opłynął świat kajakiem, widział wiele, ale o tym, kto niegdyś jemu zajrzał do oczu wie niewielu.

W jednym z wywiadów, jakich udzielił Aleksander Doba, możemy znaleźć przeróżne ciekawe opowieści dotyczące jego podróży. Jako człowiek niezwykle odważny o wszystkich opowiadał z dużym dystansem i spokojem. O tym jednym spotkaniu mówił szczególnie.

„Byłem na oceanicznej pustyni, statki daleko ode mnie, a ja odczuwałem czyjś wzrok na sobie. Ta pewność, że ludzie są daleko, uświadomiła mi, że obserwuje mnie jakieś inne stworzenie. Obróciłem się i ujrzałem około 20 m za rufą kajaka ogromny łeb wieloryba. Był to kanciasty łeb kaszalota. Byłem tak zafascynowany bliskością tego ogromnego stworzenia, że podczas kilkuminutowej bliskości nie zrobiłem zdjęć. Kaszalot podpłynął z lewej strony około 15 m ode mnie i po prostu na mnie patrzył. Po kilku minutach pokazał swój grzbiet i zanurkował w głąb oceanu. Od przodu łba do końca ogona miał około 18 metrów. Dla porównania mój kajak oceaniczny „OLO”, który jest największy na świecie, miał tylko 7 metrów. To było dla mnie fascynujące, że odczułem wzrok tego walenia na sobie” -czytamy w wywiadzie którego udzielił Doba serwisowi Noizz.

REKLAMA

Wielki podróżnik odpłynął zmarł 22 lutego podczas wyprawy na Kilimandżaro.
To jak wiele dokonał podczas swego życia, jest godne podziwu.

REKLAMA