40 lat temu wprowadzono kartki na mięso. Powtórka z rozrywki w kwestii maseczek?

Kartki na mięso, kolejki do sklepów.
Lipiec 1981. Kolejka do sklepu mięsnego. (Fot. PAP/CAF)
REKLAMA

28 lutego 1981 roku Rada Ministrów ogłosiła uchwałę w sprawie reglamentacji mięsa i jego przetworów. Socjalistyczny „dobrobyt” pokazał swoją prawdziwą twarz. Czy takich samych rozwiązań możemy spodziewać się w najbliższym czasie w kwestii „walki” z koronawirusem? Wiele wskazuje na to, że tak.

Kartki na mięso były kolejną odsłoną socjalistycznych rządów w PRL-u. Wcześniej obowiązywały talony na cukier, mimo że Polska należała do największych potęg w uprawie buraka cukrowego.

Uchwała z lutego 1981 roku szczegółowo precyzowała, co się komu należy. Przyjęto zasadę ilościowo-wartościową, czyli określono, ile mięsa i wędlin mogą nabyć przedstawiciele danej grupy zawodowej.

REKLAMA

Nie znaczyło to jednak, że mając przydział np. na 3,5 kg mięsa (tzw. norma zaopatrzenia B) można było kupić 3,5 kg samej szynki. Najlepszego mięsa z grupy I (do niej zaliczono schab, karkówkę, szynkę z kością, łopatkę z kością czy wołowinę bez kości) można było kupić tylko 40 dag.

Poza tym: 85 dag mięsa z grupy II (żeberka, boczek, mielone, nerki, serca). Należało się też 40 dag wędlin grupy I (baleron, szynka gotowana czy polędwica sopocka) oraz 85 dag grupy II (parówkowa, mortadela, pasztet, mielonki w puszkach) plus jedna sztuka kurczaka.

Kartki na mięso. Podział społeczeństwa na dziewięć grup

Społeczeństwo zostało podzielone na 9 grup. Do grupy „B”, o której mowa powyżej, zaliczono pracujących w gospodarce uspołecznionej, młodzież uczącą się powyżej 18 roku życia, urzędników i cudzoziemców. Najwięcej – 5 kg mięsa i jego przetworów plus jeden kurczak – należało się górnikom i kobietom w ciąży oraz matkom karmiącym. Oni mogli liczyć na „aż” 60 dag mięsa grupy I i tyleż dobrej wędliny. Rolnikom, pracownikom PGR-ów oraz młodzieży wiejskiej przydzielono 2 kg wyrobów mięsno-wędliniarskich, ale nie wiedzieć czemu pozbawiono ich przydziału kurczaka.

Szybko się okazało, że posiadanie kartek nie oznacza, że można na nie coś kupić. Zaopatrzenie nie poprawiło się bowiem ani na jotę. Kolejki też nie zniknęły. Do przygotowania i rozprowadzania bonów oraz kontrolowania sprzedaży kartkowej zatrudniono natomiast armię urzędników. Rozporządzenie podpisane przez Jaruzelskiego miało obowiązywać tylko do 30 czerwca 1981 roku. W rzeczywistości reglamentację mięsa zniesiono dopiero osiem lat później.

System, który miał wyrównać szanse na zjedzenie „kiełbasy”, jeszcze bardziej pogłębił podziały.

Koronawirus zaprowadzi PRL bis?

Po rozwiązania znane z PRL-u chętnie sięgają dzisiejsi decydenci, a ogłoszona pandemia koronawirusa sprawiła, że jeszcze bardziej rozochocili w kwestii reglamentacji.

Pierwsze absurdalne rozwiązanie obserwowaliśmy już wiosną 2020 roku. Rząd zakazał wówczas sprzedawania maseczek na platformach internetowych typu Allegro czy OLX. Dlaczego? Oficjalnie maseczek brakowało na rynku, a rząd bał się, że na internetowych aukcjach ceny osiągną zawrotny poziom. Dla naszego dobra więc (jak zawsze) zakazano sprzedaży. Potem z zakazu się wycofano, co sprzedano jeszcze jako sukces.

Czytaj także: Co za sukces PiS! Rząd bohatersko rozwiązał problem, który sam stworzył. Maski na Allegro z powrotem dostępne

Z reglamentacji maseczek się wycofano, ale wiele wskazuje na to, że jedynie chwilowo. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja zapowiedział właśnie w Radiu ZET, że należy wprowadzić obowiązkowe konkretne maseczki i odgórnie zapewnić Polakom dostęp do nich.

Jeżeli wprowadza się nakaz noszenia właściwych masek filtrujących, to powinno się równocześnie zabezpieczyć możliwość nabycia takich maseczek. Nie tylko w przypadku maseczek, ale też wszystkich środków bezpieczeństwa powinny być ceny urzędowe – uważa profesor, który często doradza rządowi czy pojawia się na posiedzeniach sejmowej komisji zdrowia.

Czytaj także: Kiedy socjalizm wejdzie za mocno. Prof. Matyja chce urzędowych cen masek

Czy Polska wprowadzi niedługo „kartki” na maseczki? Jeśli będzie wzorować się na niemieckim modelu walki z koronawirusem, co często zresztą czyni, takiej ewentualności wykluczyć nie można.

Niemcy bowiem już to mają. Jak mówił niedawno w rozmowie z Tomaszem Sommerem Zbigniew Modrzejewski, do skrzynki pocztowej każdego obywatela trafiły specjalne bony, w ramach których mogą w aptece po specjalnej cenie nabyć maseczki.

I choć dzisiejszym czasom (jeszcze…) daleko do tych PRL-owskich, to widać, że rządzący coraz chętniej sięgają po rozwiązania (nie)sprawdzone w czasach słusznie minionych.

Źródło i fragmenty tekstu nt. kartek na mięso: muzhp.pl/CC BY-SA 3.0

REKLAMA