Kolejne kraje budują okręty podwodne. Polska szoruje dno

Okręt podwodny.
Okręt podwodny - zdj. ilustracyjne. (Fot. Pixabay)
REKLAMA

„Polskie kły”, czyli okręty podwodne nowej generacji stacjonujące w naszych portach, to jedna z wielu rządowych deklaracji, które jak dotąd nie doczekały się realizacji. W ramach programu „Orka” mieliśmy pozyskać trzy okręty, które zastąpią wysłużone, m.in. 40 i 60-letnie jednostki. Nie ma „kłów” nawet w postaci „mleczaków”. Kolejne kraje realizują swe programy, a w Polsce perspektywa posiadania okrętów z prawdziwego zdarzenia oddala się o kolejne dekady.

Posiadanie okrętów podwodnych, to nie tylko względy bezpieczeństwa. Najważniejszej jest utrzymanie zdolności i umiejętności marynarzy. Powodów zawieszenia programu „Orka” jest wiele, główny to oczywiście brak pieniędzy. Teraz doszła jeszcze pandemia koronawirusa, która mocno przetrzebiła państwowy portfel. Co ciekawe, w kraju, który w Europie jest jednym z najbardziej poszkodowanych przez pandemię – we Włoszech, ogłoszono właśnie, że rusza budowa nowych okrętów podwodnych. Włoska stocznia Fincantieri dzięki kontraktowi z Thyssenkrupp Marine System, i współpracy z międzynarodową grupą Leonardo, zbuduje dwa okręty, w 2027 i 2029 r. Niemiecki Thyssenkrupp oferuje podobną współpracę polskiej Marynarce Wojennej, rywalizuje w tym programie ze szwedzkim Saabem i francuskim Naval Group. Ta rywalizacji potrwa zapewne jeszcze co najmniej dwie dekady.

Włoski przypadek jest o tyle interesujący, że jednostki zostaną wyposażone w system zarządzania podwodną walką opracowany przez koncern Leonardo, kolejną włoska firmę. Wszystko, a przede wszystkim ogromne pieniądze, zostaje więc „w rodzinie”. Leonardo poza CMS, systemem nadzoru i ochrony okrętów, dostarczy też laboratorium symulacyjno-szkoleniowe dla Ośrodka Łodzi Podwodnych włoskiej marynarki wojennej w Taranto oraz pakiet wsparcia logistycznego obejmujący szkolenie personelu i zestaw części zamiennych. W tym samym czasie w Polsce od lat powstają plany i prezentacje, czyli wyborczy koncerty życzeń

REKLAMA

Leonardo jest znany przede wszystkim z obecności w sektorze przemysłu lotniczego, szczególnie w Polsce, gdzie jest właścicielem fabryki PZL-Świdnik. To właśnie Włosi dostarczą polskiej armii śmigłowce AW101, które notabene będą nas chronić m.in. przed atakiem okrętów podwodnych. AW101 będą serwisowana w Świdniku. Dzięki PZL-Świdnik, Polska jest jednym z nielicznych krajów na świecie, która ma możliwość samodzielnej budowy śmigłowca od A do Z. To właśnie tutaj powstał Sokół, a także jego nowe wersje: Anakonda i Głuszec.

Świdnik, w grupie Leonardo, jest określany jako centrum doskonałości produkcji struktur lotniczych. W fabryce, od ponad 20 lat, powstają m.in. kadłuby do śmigłowca AW139, jednego z najlepszych i najważniejszych produktów grupy. Polska nie potrafi wykorzystać tych przewag przy realizowaniu programu wyposażenia naszej marynarki w okręty podwodne.

REKLAMA