Dr Sutkowski pośmiewiskiem Internetu! Dziś straszy złowrogim wirusem, a rok temu kpił z „koronaświrusa” [VIDEO]

Dr Michał Sutkowski i Dr Michał Sutkowski/Fot. screen TVN24/Onet Rano
Dr Michał Sutkowski i Dr Michał Sutkowski/Fot. screen TVN24/Onet Rano
REKLAMA

TVN24 wyemitował materiał, w którym dr Michał Sutkowski przeprowadzał „eksperyment”, który miał udowodnić, że biegacze powinni używać maseczek. „Testował”, jak na wietrze rozpyla się aerozol, który miał symbolizować ludzkie wyziewy przedostające się przez (a raczej obok) przyłbicę i maseczki.

Sęk w tym, że „badania” przeprowadzał niezwykle „tendencyjnie” i topornie. Co więcej, jeszcze rok wcześniej dr Sutkowski kpił z „koronaświrusa”, witał się dłonią (a nie łokciem, jak na covidianina przystało) oraz – bez maseczki – jechał samochodem z Jarosławem Kuźniarem, któremu udzielał wywiadu.

Na początku materiału „ekspert” TVN-u przyznał, że w parkach i lasach można biegać bez maseczki. – Jeżeli nie mamy takiej możliwości, to niestety musimy, zgodnie z przepisami, biegać w maseczkach. Ja państwu powiem, jakie to jest ważne i dlaczego to jest ważne, jeżeli państwo pozwolą – mówił.

REKLAMA

Dr Sutkowski użył aerozolu, który miał symbolizować to, co wydychamy podczas biegania.– My zarażamy się drogą kropelkową. Ale, jak widzicie państwo jest dziś duże wiatrzysko, drogą także powietrzną – mówił. Jednak najwyraźniej, zgodnie z przepisami, nie zarażamy się w taki sposób w parkach i lasach.

„Test” na żywo

Później rozpoczęły się „testy”. Na pierwszy ogień poszła przyłbica. „Ekspert” TVN zaczął na nią psikać z odległości kilkudziesięciu centymetrów. Podczas noszenia przyłbica odstaje jednak od twarzy nie więcej niż kilka centymetrów. Co więcej, Sutkowski psikał także celując ponad przyłbicę i na boki, przekonując jednocześnie, że „część zostaje” na niej, ale też „się przenosi wszędzie”.

Jak podkreślają naukowcy, przyłbica tylko w niewielkim stopniu chroni przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa, o czym dopiero po roku dowiedział się miłościwie nam panujący rząd. Jednak eksperyment „eksperta” został przeprowadzony w wyjątkowo groteskowy i absurdalny wręcz sposób.

Dalej wcale nie szło lepiej. Następna do testowania była bawełniana, jednowarstwowa maseczka – „mniej polecana”. Sutkowski także psikał w jej kierunku ze sporej odległości. Rezultat zatem nie mógł być inny. – Ten bioaerozol jest też wszędzie tak naprawdę – mówił. – Oczywiście to jest tylko swoisty pokaz – zaznaczył.

Potem jednak nastąpił nagły zwrot akcji. Na „scenie” pojawiła się bowiem maseczka chirurgiczna, która od razu zmieniła podejście „eksperta”. – Od takich maseczek chirurgicznych zaczynają się profesjonalne środki ochrony – podkreślił.

– Ja wiem, że trudno w tym biegać, wiem, ale dlatego biegajmy lepiej w parku czy w lesie – mówił niczym „wujek dobra rada” Sutkowski.

Tym razem „eksperyment” przebiegł nad wyraz pomyślnie. „Ekspert” TVN-u postanowił bowiem psikać na maseczkę z odległości zbliżonej do dystansu ust i nosa podczas jej noszenia – czyli mniej niż kilka centymetrów. Trudno się zatem dziwić, że aerozol nie „wylatywał” bokami. – Proszę zobaczyć, jak mało przedostaje się tego bioaerozolu – zachwycał się Sutkowski.

Sutkowski i „koronaświrus”

Zaledwie rok temu, 6 marca 2020 roku ten sam „ekspert”, dr Michał Sutkowski, był gościem Jarosława Kuźniara w Onet Rano. Po wejściu do samochodu, przywitał się podaniem ręki z prowadzącym.

– Pan z tych, którzy podają rękę we współczesnych czasach? – dziwił się Kuźniar.

– Tak, ja podaję, mimo koronawirusa, to zawsze dobry obyczaj powinien być nad tymi niepotrzebnymi emocjami. Nad koronaświrusem – mówił, szczerze rozbawiając przy tym także ówczesnego dziennikarza Onetu.

To nie jedyny „zwrot” w karierze Sutkowskiego. Wcześniej radykalnie zmienił zdanie w kwestii lockdownu.

Źródła: TVN24/OnetRano

REKLAMA