Gwiazdowski kpi z Morawieckiego. „Cóż mielibyśmy „odbudowywać”? Przecież wszystko po pięciu latach rządów PiS funkcjonuje doskonale”

Robert Gwiazdowski. / fot. PAP/Tomasz Paczos
REKLAMA

Prof. Robert Gwiazdowski na łamach „Rzeczpospolitej” pisze o „Nowym Ładzie” premiera Mateusza Morawieckiego, skojarzenia którego z „New Dealem” socjalisty Roosvelta są jak najbardziej wskazane.

Dla odróżnienia od amerykańskiego pierwowzoru nasz będzie nazywał się Polski Nowy Ład. Nie wiem dlaczego nie „Narodowy”? – pisze prof. Gwiazdowski.

Ekonomista przypomina, że w ramach „Nowego Ładu” jako pierwszy został zaprezentowany Krajowy Plan Odbudowy. – Tu się stratedzy od komunikacji społecznej nie popisali, bo cóż mielibyśmy „odbudowywać”? Przecież wszystko po pięciu latach rządów PiS funkcjonuje doskonale – kpi.

REKLAMA

Nowy Ład

To przedsionek do polskiego, Nowego Ładu – mówił premier Mateusz Morawiecki. Krajowy Plan Odbudowy zakładający wydawanie miliardów złotych z pieniędzy podatnika, to jedynie początek tego, co czeka nas po zniszczeniu polskiej przedsiębiorczości za pomocą lockdownu.

Podczas konferencji prasowej pojawiały się jedynie zapowiedzi kolejnych wielkich inwestycji i jednym tchem wymieniano kolejne projekty, na które zostaną wydane środki.

Nie było jednak mowy o takich kwestiach jak deregulacja czy obniżenie podatków, które byłyby najlepszą odpowiedzią na kryzys gospodarczy zafundowany nam przez rządzących naszym nieszczęśliwym krajem.

Przede wszystkim ze wsparciem Krajowego Programu Odbudowy chcemy zaproponować szereg wielkich programów inwestycyjnych – zaznaczył Morawiecki.

Socjalistyczna ekstaza Morawieckiego! Nadciąga „Nowy Ład”. „Szereg wielkich programów inwestycyjnych”

Owszem. Ludzie są tacy głupi

Deal (co ciekawe, „dilować” oznacza też handlować narkotykami) polegać ma na tym, że bogatsi oddadzą więcej na przekupywanie biedniejszych – pisze prof. Gwiazdowski. Dodaje tu przykłady, jak sztandarowy program PiS-u „500 plus”.

Choć słyszeliśmy na nagraniach u Sowy, jak Premier dziwił się, „że ludzie są tacy głupi, że to działa”, to nie ma się czemu dziwić. Owszem – są – dodaje ekonomista.

I przypomina tu po raz n-ty, że aby wpaść w drugi próg podatkowy i być tym „bogatszym” wystarczy zarabiać 7,5 tysiąca złotych brutto miesięcznie. W praktyce jednak to brutto to ponad 9 tysięcy złotych, bo tyle wynosi pensja wraz z kosztami pracodawcy.

Netto jest to około 5,3 tysiąca złotych, w praktyce jednak „na rękę” zostaje dużo mniej, bo sam VAT to kolejne blisko tysiąc złotych, a do tego dochodzą jeszcze akcyzy przy zakupie alkoholu, papierosów czy paliwa. Do tego opłaty emisyjne etc…

REKLAMA