Ryanair wprowadzi „cyfrowy paszport szczepień”. Podróż samolotem tylko po szczepieniu?

"Paszport zdrowia COVID-19" oraz samolot linii Ryanair. / foto: Facebook: EPIXPERT/Flickr (kolaż)
REKLAMA

Jedna z najpopularniejszych sieci lotniczych, Ryanair, wprowadzi już niedługo „paszport immunologiczny”, który będzie niczym innym, jak „cyfrowy paszport lotniczy”. Ma być on połączony z aplikacją, a obecnie testowany jest przez wiele linii lotniczych.

Ryanair to linia lotnicza, która nie po raz pierwszy staje w awangardzie nowej normalności. Już w grudniu, kiedy rozpoczął się proces szczepień, linia przygotowała specjalną kampanię reklamową „zaszczep się i leć”.

Ostatnio informowaliśmy o tym, że Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) już od kilku miesięcy pracuje nad nowym systemem „Travel Pass”. W testach bierze udział kilkadziesiąt linii lotniczych.

REKLAMA

Nie było wśród nich Ryanair, który jednak pracuje nad własnym „cyfrowym paszportem”, który ma informować o tym, czy dany osobnik już się zaszczepił lub czy miał wykonane testy na koronawirusa. Prezes firmy zapowiadał, że jest przeciwny rozwiązaniom scentralizowanym.

Nie jestem wielkim zwolennikiem paszportów zdrowia. Mówiąc to mam na myśli pewne dokumenty, które będą akredytowane na arenie międzynarodowej a wydawane przez rządy. Nie będą one bowiem dostępne wystarczająco szybko, żeby funkcjonowały już w trakcie tegorocznego lata – mówił Michael O’Leary przed brytyjską komisją ds. transportu.

Dlatego uruchamiamy takie narzędzie w naszej aplikacji. Pasażerowie mogą przesyłać zaświadczenie o szczepieniu i negatywne wyniki testu PCR. To ułatwi im swobodne podróżowanie – zapewniał.

Plusami takiego rozwiązania ma być pokonanie trudności stworzonych przez państwa pod pretekstem mniemanej pandemii koronawirusa, tj. wymogu negatywnego testu na koronawirusa. Po drugie aplikacja ma zwiększyć bezpieczeństwo i ograniczyć fałszerstwa zaświadczeń o negatywnym teście.

Czym różni się system, nad którym pracuje Ryanair od wersji IATA? Jedynie tym, że to drugie rozwiązanie ma być połączone z oficjalnymi instytucjami i placówkami medycznymi, które będą przekazywać informacje o naszym stanie zdrowia.

To naprawdę dziwaczne przepisy, które mają sprawić, że biurokraci z Departamentu Zdrowia wyglądają, jakby coś robili. W rzeczywistości jest to zupełnie bezsensowne – mówił o tym rozwiązaniu prezes Ryanair.

W przypadku tej linii lotniczej sami będziemy musieli wgrać wynik testu lub zaświadczenie o szczepieniu, które otrzymaliśmy. Plusem tej sytuacji będzie z pewnością to, że państwo nie będzie w tak łatwy sposób pozyskiwać o nas kolejnej informacji, o tym gdzie podróżujemy.

Sceptycy wskazują jednak, że rozwiązanie takie, a więc brak weryfikacji przez sanepid czy placówki medyczne, wcale nie zmniejszy przypadków fałszerstw testów negatywnych. Co ciekawe sam O’Leary jest nie tylko przeciwnikiem wprowadzanych obecnie obostrzeń, które nazwał „szalonymi”.

Jak widać jednak linie lotnicze zostały przyduszone do tego stopnia, że nawet przeciwnicy restrykcji i koronapaniki wprowadzają paszporty szczepień. Byle móc wznowić działalność i zarabiać stają oni w awangardzie nowej normalności.

REKLAMA