Niemieckie media: Państwo Angeli Merkel gnije

Kanclerz Niemiec Angela Merkel. Foto: PAP/DPA
Kanclerz Niemiec Angela Merkel. Foto: PAP/DPA
REKLAMA

Niemcy dostrzegają, że państwo Angeli Merkel jest dysfunkcjonalne. Wieczna Kanclerz u schyłku swoich rządów zostawia po sobie bałagan, który będą musieli posprzątać następcy.

Angela Merkel niedługo kończy swoją służbę jako kanclerz RFN. Natomiast niemieckie media, zwykle bardzo pobłażliwe dla Merkel, zaczynają dostrzegać zaniechania i błędy jej długich rządów.

Najważniejszy niemiecki tygodnik „Der Spiegel” opublikował materiał, w którym wprost zarzucił Merkel, iż państwo pod jej rządami jest już dysfunkcjonalne.

REKLAMA

Ullrich Fichtner w swoim materiale porównuje RFN do Imperium Osmańskiego, które po okresie świetności, z czasem przestało się rozwijać i uległo w końcu rozpadowi.

„Społeczeństwo, które zamyka się na zmiany, na dłuższą metę nie utrzyma dostatku. Kraj, który próbuje zatrzymać czas, aby korzystać z osiągniętego dobrobytu, upadnie. Kultura, która żywi się jedynie przeszłością i teraźniejszością, a do przyszłości odwraca się plecami, jest skazana na zagładę” – pisze Fichtner.

Mimo dobrej koniunkturze, niskiej stopie bezrobocia i wysokiemu standardowi życia przyszłość Niemiec kreśli w czarnych barwach. Fichtner wskazuje, że o ile oficjalne dane statystyczne przekonują, że gospodarka jest w doskonałej kondycji, to wiele branż ma problemy.

Do tego problemy z reformami i skandale „zakłócają pozytywny portret własny Niemców”. Sami Niemcy natomiast, na wielu polach, reprezentują zaledwie przeciętny poziom.

Autor wskazuje np. że Niemcy zaspali tworzenie społeczeństwa cyfrowego. Dość powiedzieć, że na liście „Speedtest Global Index” krajów uprzemysłowionych, utworzonej na podstawie szybkości dostępnego Internetu, Niemcy zajmują 34 miejsce, podczas gdy Rumunia, Dania, Francja, Szwajcaria, Hiszpania i Węgry znalazły się w pierwszej dziesiątce.

Niemcy żyją przeszłością

– Ten bogaty kraj od dawna już nie ma celów wykraczających poza dzień dzisiejszy i wąską perspektywę, nie ma żadnych ambicji oprócz jednej – utrzymania osiągniętego dobrobytu, poziomu emerytur i wszystkich pozostałych przywilejów – stwierdza krytycznie autor i dodaje – „Najchętniej nie robi się nic, tylko się czeka”.

„Kraj, który wynalazł kolej elektryczną, praktycznie nie jest w stanie zbudować nowego dużego dworca. W ojczyźnie Otto Lilienthala, który jako pierwszy człowiek żeglował w przestworzach, państwo przez ponad dekadę nie potrafi zbudować lotniska w swojej stolicy. Sale koncertowe w Monachium i Bonn są przez lata planowane, ale ich budowa kończy się fiaskiem. Metropolie takie jak Kolonia i Berlin próbują bezskutecznie wyremontować swoje opery. Mieszkańcy Hamburga i Monachium nie chcą igrzysk olimpijskich w swoich miastach” – wylicza autor.

„Der Spiegel” zwrócił też uwagę na zagrożenia dla przemysłu motoryzacyjnego – flagowej branży niemieckiej gospodarki. „Założone w 2003 r. przedsiębiorstwo Tesla jest w marcu 2021 r. ponad dwukrotnie więcej warte niż trzy wielkie niemieckie koncerny samochodowe – Volkswagen, Daimler i BMW” – pisze dziennikarz, wskazując, że świat, w którym Niemcy przyjemnie żyli tak długo, należy już do przeszłości.

Zamiast projektować najlepsze silniki elektryczne i przestawić się na jazdę bez kierowcy, niemiecki przemysł motoryzacyjny skierował wszystkie siły na obronę „starego dobrego Diesla”. „Lata stracone w ten sposób są nie do odrobienia” – stwierdza autor.

Źródło: Der Spiegel / Deutsche Welle

REKLAMA