Pensje w Polsce będą jawne? Pracodawcy: „To stawia przedsiębiorców na gorszej pozycji”

Banknoty, pieniądze.
Banknoty, pieniądze - zdj. ilustracyjne. (Fot. Henryk Niestrój/Pixabay)
REKLAMA

Unia Europejska chce, aby ubiegający się o pracę był informowany o wysokości pensji. Taki pomysł nie podoba się pracodawcom.

Unijna dyrektywa w sprawie wzmocnienia stosowania zasady równości wynagrodzeń dla kobiet i mężczyzn przemyca kilka rozwiązań prawnych, które zelektryzowały przedsiębiorców. Pojawi się m.in. nowy mechanizm przejrzystości wynagrodzeń.

W myśl projektowanego art. 5 już kandydat do pracy będzie znał wysokość wynagrodzenia na stanowisku, na które aplikuje. Informacja musi znaleźć się już w ogłoszeniu o naborze, lub zostać udostępniona kandydatowi jeszcze przed rozpoczęciem rozmowy kwalifikacyjnej.

REKLAMA

To jednak nie wszystko. Przyszły pracodawca nie będzie mógł pytać kandydata o dotychczasowe zarobki.

Natomiast na mocy art. 7 dyrektywy inni pracownicy otrzymają prawo do informacji o zarobkach współpracowników. Będą mogli pytać zarówno o indywidualnym poziomie wynagrodzenia, jak i średniego poziomu wynagrodzenia, w podziale na płeć, w odniesieniu do kategorii pracowników wykonujących taką samą pracę lub pracę o takiej samej wartości.

Związki zawodowe na czele z „Solidarnością” Piotra Dudy cieszą się na myśl o takich zmianach. Mało tego, chcą jeszcze punktu, który pozwalałby organizacjom reprezentującym pracowników, w tym związkom zawodowym, na dostęp do ww. informacji.

Takie pomysły przeraziły z kolei pracodawców.

„Obawiamy się, że nowe obowiązki pracodawców przewidziane w projekcie dyrektywy będą nieadekwatne do celu, jaki chce osiągnąć Komisja Europejska. Dodatkowe koszty sporządzania sprawozdań i ryzyko związane z ujawnianiem wynagrodzeń w danej firmie, co może zostać wykorzystane przez jej konkurencję, będą obciążać przedsiębiorców” – wskazuje Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. Prawa Pracy Pracodawców RP.

„Nierówność uprawnień najlepiej obrazuje przewidziane w projekcie dyrektywy rozwiązanie dotyczące kosztów procesu przed sądem pracy o dyskryminację płacową. Unijna propozycja przewiduje bowiem, że pracodawcy będą musieli ponosić te koszty nawet wtedy, gdy sąd uzna pozew zatrudnionego za bezpodstawny, bo stwierdzi, że nie był on dyskryminowany. Wydaje się, że takie podejście do nowych regulacji w stosunkach pracodawca–pracownik jest zbyt daleko idące i będzie stawiało przedsiębiorców z założenia na gorszej pozycji” – dodaje Siemienkiewicz.

Źródło: Rzeczpospolita

REKLAMA