„Newsweek” oskarża „Towarzyszkę Panienkę” o propagowanie nazizmu i prokremlowskiej propagandy. Jaruzelska rzuca rękawicę Lisowi [VIDEO]

Tomasz Lis i Monika Jaruzelska/Fot. print screen z YouTube/Tomasz Lis/screen Facebook/Monika Jaruzelska
Tomasz Lis i Monika Jaruzelska/Fot. print screen z YouTube/Tomasz Lis/screen Facebook/Monika Jaruzelska
REKLAMA

Monika Jaruzelska na celowniku Tomasza Lisa. „Newsweek” zarzuca córce gen. Wojciecha Jaruzelskiego propagowanie antysemityzmu oraz prokremlowskiej propagandy. Dowodem mają być jej rozmowy z „nacjonalistami i miłośnikami prawicowych dyktatorów”, które dziennikarka przeprowadza w willi Jaruzelskiego.

– Okazuje się, że jesteśmy solą w oku kolejnej gazecie. Tym razem najnowszy „Newsweek” zarzuca mi, że propaguję treści nazistowskie, a jednocześnie prokremlowskie – mówiła Monika Jaruzelska. – W związku z tym można powiedzieć, że połączył dwa teksty. Jeden z „Gazety Polskiej”, a drugi z „Gazety Wyborczej”, co nie dziwi. Tym bardziej, że zdjęcie, którego używa „Newsweek”, jest zdjęciem użytym w „Gazecie Wyborczej” – dodała.

Jak podkreślała dziennikarka i radna Warszawy, spośród 62 przeprowadzonych przez nią rozmów, autor newsweekowego paszkwilu, Mariusz Kowalczyk, wybrał jedynie trzech gości – Rafała Ziemkiewicza, Grzegorza Brauna oraz Stanisława Michalkiewicza. Oberwało się też Marcinowi Roli i Jackowi Wilkowi. Jaruzelska zaznaczyła również, że rozmowy te odbyły się ponad rok temu.

REKLAMA

– W związku z czym do kolejnego odcinka zapraszam stachanowca niezależnego dziennikarstwa redaktora Tomasza Lisa. Mam nadzieję, że starczy mu odwagi i przyjdzie wytłumaczyć nam, mnie i naszym widzom, czym jest bezstronne i obiektywne dziennikarstwo, które zapewne redaktor Lis uważa, że reprezentuje – skwitowała. – Serdecznie zapraszam panie redaktorze – zwróciła się do redaktora naczelnego „Newsweeka”.

„Pozwala im opowiadać antysemickie i homofobiczne brednie. Nie zadaje trudnych pytań, za to pozwala na prorosyjską propagandę” – opisywał Monikę Jaruzelską na łamach „Newsweeka” Kowalczyk.

Autor tekstu przytaczał rzekome przykłady. „Prowadząca nie oponowała nawet wtedy, gdy (Ziemkiewicz – przyp. red.) się rozkręcił i zauważył, iż już Roman Dmowski ostrzegał Żydów, że jeśli nie dogadają się z Polakami, to spotka ich nieszczęście. I on jest dumny z takiego antysemityzmu. Jaruzelska milczała, gdy Ziemkiewicz mówił, że jeżeli teraz Żydzi będą tak agresywnie walczyli z antysemityzmem, to znów dojdzie do «jakiejś eksplozji»” – grzmiał.

Braun i Brunatna Księga

Kolejną, rzekomo nieprawomyślną rozmową, była ta z Grzegorzem Braunem. „Braun u Jaruzelskiej rozwodził się o Polsce jako «kondominium rosyjsko-niemieckim pod żydowskim zarządem powierniczym». – Mogę dzisiaj rozwinąć i dookreślić, że ten żydowski zarząd powierniczy ma oczywiście swojego żyranta i protektora w imperium amerykańskim – dodawał, siedząc w domu, który pamięta ataki na amerykański imperializm. Ostrzegał, że «nie będą Niemcy, Żydzi ani sodomici przepisywać nam historii i pouczać nas, jak mamy się rządzić we własnym domu». I zapowiadał, że gdy Konfederacja dojdzie do władzy, uczestnicy «parad zawodowych dewiantów i gorszycieli» będą aresztowani, mając zapewne na myśli parady równości” – czytamy. W ubiegłym roku stowarzyszenie Nigdy Więcej – autorzy „Brunatnej Księgi” – grozili, że umieszczą w niej Jaruzelską za rozmowę z Braunem. Trafiają tam „sprawcy” rzekomych „przestępstw popełnionych przez neofaszystów i skrajną prawicę oraz incydentów na tle rasistowskim, ksenofobicznym i aktów dyskryminacji”.

„W trakcie rozmowy przeprowadzonej w dawnej willi Wojciecha Jaruzelskiego Braun nazwał współczesną Polskę »kondominium rosyjsko-niemieckim pod żydowskim zarządem powierniczym«, dodając, że »żydowski zarząd powierniczy ma oczywiście swojego żyranta i protektora w imperium amerykańskim«. (…) Pochwalał stosowanie przemocy wobec uczestników parad równości. (…) Jaruzelska nie reagowała na nienawistne treści głoszone przez Brauna, przeciwnie – wyrażała aprobatę, przytakując, i podpowiadała mu argumenty, rozwijające antysemickie i homofobiczne wątki” – cytuje fragment „Brunatnej księgi” rp.pl.

Michalkiewicz ociepla swój wizerunek

„Goście Jaruzelskiej mają możliwość zaprezentowania się, jak tylko chcą. Często wykorzystują te występy do ocieplania swojego wizerunku. – Jak pan myśli, za co jest pan tak kochany? – zwróciła się prowadząca do oskarżanego o antysemityzm Stanisława Michalkiewicza. On zaprezentował się jako kulturalny publicysta, zatroskany o to, że środowiska żydowskie narzucają Polsce «pedagogikę wstydu», żeby realizować swoje interesy” – grzmiał się autor „Newsweeka”.

Agenci Kremla

Nie zabrakło także oskarżeń o szerzenie prokremlowskiej propagandy. „W domu gen. Jaruzelskiego nadal ciepło przyjmowani są ludzie wspierający politykę Moskwy. W rozmowach z Moniką Jaruzelską się z tym nie afiszują, a ona ich o to nie dopytuje. Marcin Rola nie opowiadał jej, jak przestrzegał kiedyś polskie władze, żeby nie angażowały się w pomoc Ukrainie w walce z rosyjską agresją w Donbasie. Proponował za to, żeby mieszkających w Polsce Ukraińców szantażować odebraniem świadczeń socjalnych, jeżeli nie zaczną wymuszać na swoich władzach zmiany polityki historycznej na bardziej nam odpowiadającą” – czytamy w „Newsweeku”.

Oberwało się także kolejnemu politykowi Konfederacji. „Jacek Wilk z Konfederacji tłumaczył u Jaruzelskiej, że pojechał na Krym, bo odbywała się tam ciekawa konferencja. Nie padło słowo o tym, że Krym jest okupowany przez Rosjan i korzystanie z rosyjskich zaproszeń to legitymizowanie okupacji. «Widzę, że jest bardzo ładnie, widać, że tu wszystko się rozwija w ogromnym tempie» – mówił Wilk w rozmowie z propagandowym rosyjskim serwisem Sputnik” – odnotował Kowalczyk.

Źródła: Facebook/Newsweek/nczas.com

REKLAMA