Aktywista LGBT Bart Staszewski uniewinniony przez sąd. Dlaczego jest kłamcą?

Bart Staszewski/Fot. Instagram bart.staszewski
Bart Staszewski/Fot. Instagram bart.staszewski
REKLAMA

Sąd Rejonowy w Nowym Sączu uniewinnił aktywistę LGBT Barta Staszewskiego od umieszczenie znaku „Strefa wolna od LGBT” przy wjeździe do Łososiny Dolnej. To pierwszy wyrok w sprawie wieszania znaków przez aktywistę. Wyrok jest nieprawomocny.

Wyrok zapadł w piątek, ale dopiero teraz poinformował o nim rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, Bogdan Kijak. Dodał on, że dotychczas do sądu nie wpłynęły wnioski o pisemne uzasadnienie wyroku.

Zawiadomienie w sprawie umieszczenia znaku przy wjeździe do Łososiny Dolnej złożył poseł na sejm i szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski oraz Instytut Ordo Iuris. Sobolewski nie chciał skomentować wyroku twierdząc, że nie zna jego treści.

REKLAMA

Postępowanie zostało wszczęte na podstawie art. 97 kodeksu wykroczeń z art 45. ust. 1 pkt 10 ustawy o ruchu drogowym czyli samowolnego umieszczania na drodze jakichkolwiek znaków, napisów lub symboli.

„Sąd stwierdził, że to wykroczenie nie miało miejsca, bo cała akcja wieszania tablicy i robienia zdjęcia trwała tylko przez chwilę i odbyła się w kontekście szerszej akcji społecznej. Ja podczas akcji robię zdjęcie pod tablicą miejscowości, które podjęły uchwały przeciwko ideologii LGBT, a następnie zabieram ją ze sobą. Powiedziałem przed sądem też o presji politycznej, z jaką się spotykam, że te zawiadomienia są składane przez polityków i prawicowe organizacje. Sąd biorąc te wszystkie okoliczności pod uwagę, stwierdził, że moje działanie nie jest niezgodne z prawem” – skomentował dla PAP wyrok Bart Staszewski.

To pierwszy wyrok w sprawie akcji Staszewskiego. W lutym bieżącego roku Sąd Rejonowy w Gorlicach odmówił wszczęcia postępowania przeciwko aktywiście, który umieścił podobny znak przed miejscowością Moszczenica. Wówczas sąd uzasadniał, że nie ma jakichkolwiek dowodów wskazujących na popełnienie przez aktywistę zarzucanego mu wykroczenia.

Co robił Bart Staszewski?

Na początku 2020 roku Staszewski rozwieszał tablice, wzorowane na prawdziwych znakach drogowych, przed wjazdem do ok. 40 miejscowości w Polsce. Na tablicach ostrzegawczych znalazły się napisy m.in. w języku polskim i angielskim „Strefa wolna od LGBT”.

Chodziło o miasta, które przyjęły Samorządową Kartę Praw Rodzin. To deklaracja promująca konstytucyjne zasady ochrony rodziny, małżeństwa, rodzicielstwa i macierzyństwa (art. 18 Konstytucji), ochrony życia rodzinnego (art. 47 Konstytucji) i ochrony dzieci przed demoralizacją (art. 72 Konstytucji).

Dokument ten w ogóle nie podejmuje tematu skłonności seksualnych. Mimo to Staszewski uznał, że miasta te należy napiętnować i zrobić raban na cały świat.

Tabliczki „Strefa wolna od LGBT” stylizowano na znak JE001 HD BN – „Teren wojskowy wstęp wzbroniony”. Dlatego wiele osób na świecie uwierzyło, iż są prawdziwymi urzędowymi znakami drogowymi. Akcja stała się tak głośna, że zainteresowały się nią zagraniczne media. Polska była przedstawiana jako homofobiczny kraj i krytykowana na wszelkie możliwe sposoby.

Dlatego aktywista LGBT Staszewski jest zwyczajnie kłamcą. Nawet jeśli swe kłamstwa szerzy – zdaniem sądu – zgodnie z prawem.

Akcję Staszewskiego skrytykował nawet Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, który wyjątkowo przychylnym okiem patrzy na lewicowej postulaty LGBT.

Kłamca i szkodnik Staszewski szuka sponsorów. Nie boi się kary za oszukańcze fotomontaże

REKLAMA