
Urząd Wojewódzki zakończył kontrolę w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym. W placówce od początku mniemanej pandemii panują skandaliczne warunki. Jeden z pracujących na SOR-ze lekarzy ujawnił, że lekarze nie są w stanie zapewnić pacjentom odpowiednich standardów. Teraz ujawniono także wnioski z urzędowej kontroli.
Zbyt długie testowanie w kierunku koronawirusa oraz zła organizacja pracy w szpitalu mają być głównymi powodami długich kolejek karetek.
W grudniu ustawiały się one przed Mazowieckim Szpitalem Specjalistycznym w Radomiu. Czekały z chorymi w środku nawet po kilka godzin. W grudniu rzecznik Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego Elżbieta Cieślak mówiła, że sytuacja stanowi poważny problem dla pogotowia.
Zarówno szefostwo, jak i sami lekarze alarmowali, że szpital jest przeciążony. Zdaniem wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła, przyczyną tego stanu rzeczy jest jednak zła organizacja. – Wołanie zarządu szpitala o pomoc to szukanie winnych poza szpitalem i próba odwracania uwagi od problemów wewnętrznych – grzmiał w lutym Radziwiłł.
Teraz zakończyła się kontrola Urzędu Wojewódzkiego. Instytucja twierdzi, że w szpitalu zabrakło zasad dotyczących tego, ile czasu maksymalnie pacjenci mogą spędzać na szpitalnym oddziale ratunkowym. Niektórzy spędzali tam nawet dobę, co opóźniało przyjmowanie innych pacjentów.
W ocenie kontrolujących kolejki karetek to także rezultat zbyt długiej procedury testowania w kierunku koronawirusa nowych pacjentów w ambulansach.
Co się dzieje na radomskim SOR-ze?
W sieci pojawiło się nagranie, w którym Piotr Kołodziej, lekarz kontraktowy z SOR w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu ujawnił, co się dzieje na oddziale.
– Prawda o SOR-ze internistycznym (…) jest taka, że pacjentów mamy co najmniej dwukrotnie więcej niż z opowieści oraz z książki, do której czasami zerknąłem przed pandemią, czyli przed marcem – mówił medyk. Jak podkreślał, na część internistyczną SOR-u codziennie przyjeżdża między 50 a 80 pacjentów.
– To, co się dzieje na części internistycznej SOR-u to już nie zakrawa o żadną kpinę. My prawie rok wojujemy, czekamy na jakąś pomoc. Ale bez wsparcia i odciążenia nie damy rady – mówił.
– Chcę państwu powiedzieć, że to bujda – to, co opowiada telewizja. Bo nie sklep typu market – nie będę wskazywał, czy to Lidl, Biedronka, Lewiatan, cokolwiek – to nie galeria, ani kościół – tylko SOR w Radomiu od roku jest miejscem, gdzie najlepiej złapać Covida. Bo nie ma żadnej normy 2 metry od siebie, połowa starszych osób ściąga maski – nie tylko nos wystawia, ale całe usta – pod pretekstem – z dobrą saturacją – że im jest duszno. I to jest miejsce, gdzie można się zarazić Covidem. A pacjenci oczekują 5-6 godzin. Starsze osoby – dodał.
– Nie jesteśmy w stanie świadczyć usług, bo nie jesteśmy w stanie trzymać żadnych norm, nie tylko epidemicznych, ale żadnych norm. Te działania, które my mamy, są na granicy kryminału. Nie jesteśmy w stanie, fizycznie – padniemy na nosy, nie chcemy umrzeć na zawał na dyżurze, co też się lekarzom i czasem pielęgniarkom zdarza. Nie chcemy tego, ale nie jesteśmy w stanie dopilnować norm, które się pacjentom należą – podkreślał Piotr Kołodziej.
Źródła: RMF24.pl/nczas.com