
Rosja będzie zmuszona stanąć w obronie swoich obywateli w Donbasie zależnie od skali ewentualnego konfliktu – ostrzegł w czwartek Dmitrij Kozak, wiceszef administracji (kancelarii) prezydenta Rosji Władimira Putina. Pogroził też, że zaostrzenie konfliktu ze strony Kijowa, będzie początkiem końca Ukrainy. Tymczasem Władimir Putin ma obawiać się, że w Donbasie dojdzie do drugiej „Srebrenicy”.
„Rosja nie ma planów ingerencji w konflikt na południowo-wschodniej Ukrainie, chociaż kraj uważnie śledzi sytuację i jest gotowy do podjęcia konkretnych działań, jeśli zajdzie taka potrzeba” – powiedział sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew w wywiadzie dla środowego wydania dziennika „Kommiersant”.
„Nie, nie snujemy takich planów” – powiedział zapytany o możliwość militarnej interwencji Kremla na Ukrainie. „Jednak uważnie obserwujemy sytuację” – dodał i podkreślił, że „konkretne środki zostaną podjęte w oparciu o rozwój wydarzeń”.
Zdaniem Patruszewa obecna eskalacja w Donbasie jest „konsekwencją poważnych problemów wewnętrznych na Ukrainie, od których władze starają się odwrócić uwagę”. Strona rosyjska obwinia więc Kijów za destabilizację w Donbasie, o czym podczas specjalnej wideokonferencji z Angelą Merkel i Emmanuelem Macronem mówił sam Władimir Putin.
Początek końca Ukrainy?
Bardzo mocno w sprawie ewentualnego odnowienia konfliktu wypowiedział się Dmitrij Kozak, wiceszef administracji (kancelarii) prezydenta Rosji, stwierdzając, że początek działań bojowych w Donbasie ze strony Kijowa będzie początkiem końca Ukrainy.
„Wszystko zależy od tego, jaka będzie skala pożaru. Jeśli będzie urządzona tam – jak mawia nasz prezydent – Srebrenica, to będziemy musieli stanąć w obronie (obywateli Rosji)” – powiedział Kozak. W przeszłości Putin utrzymywał, że w razie przejęcia przez siły ukraińskie kontroli nad granicą ukraińsko-rosyjską w Donbasie dojdzie tam do „Srebrenicy”, czyli masakry ludności cywilnej.
Kozak, który w administracji Putina zajmuje się polityką Kremla wobec krajów byłego ZSRR, ocenił, że siły prorosyjskich separatystów „są dość zaprawione w bojach i są w stanie powstrzymać atak”. „Wszystko więc zależy od drugiej strony” – dodał.
Przedstawiciel Kremla wyraził przekonanie, że rozpoczęcie w Donbasie przez siły ukraińskie działań bojowych byłoby „początkiem końca Ukrainy, strzałem – nie w stopę, ale we własną skroń”.
Czwartkowa wizyta prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Donbasie nie doprowadzi – zdaniem Kozaka – do zaostrzenia sytuacji. Nazwał tę wizytę elementem „pracy informacyjnej” i wskazał na prawo Zełenskiego, „by jeździć po całym terytorium Ukrainy”.
Kozak zapewnił, że Rosja nie ma na celu pozbawienia Ukrainy suwerenności, bowiem – jego zdaniem – Moskwie zależy, by u swych granic mieć „przyjazne, spokojne i stabilne państwo”.
Współpracownik Putina powiedział także, że nie powinno być publicznych dyskusji o przeniesieniu rozmów na temat konfliktu w Donbasie z Mińska, stolicy Białorusi, do innego kraju.
Kolejne ruchy Putina. Siły rosyjskiej Flotylli Kaspijskiej skierowano na Morze Czarne
Źródła: ITAR-TASS, PAP, NCzas.com