Przetrwał wojnę, nie przetrwał lockdownu. Najstarszy salon fryzjerski w Warszawie bankrutuje

Salon fryzjerski "Modik". / foto: Facebook
REKLAMA

Najstarszy zakład fryzjerski, który zaczął swą działalność jeszcze przed II Wojną Światową, upada. To efekt zamknięcia gospodarki i braku rekompensaty ze strony państwa.

Salon fryzjerski „Modika” zlokalizowany jest przy ulicy Barskiej 3 na Ochocie. Firma rozpoczęła swą działalność jeszcze przed II Wojną Światową i przetrwała 88 lat.

Historia „Modika”

Firmę założyli moja babcia z dziadkiem w 1933 roku. Działalność salonu została przerwana przez wojnę, jednak wrócili do pracy zaraz po jej zakończeni – opowiada Hubert Pilewicz, właściciel Modika.

REKLAMA

Później do biznesu dołączył mój wujek, a następnie mój tata. Od 2014 roku salon przejąłem ja – dodaje. Sam salon nie jest przypadkowy, a w przeszłości z jego usług korzystało wiele znanych osób, takich jak Zbigniew Wodecki, Andrzej Gołota czy Jan Machulski.

W salonie utrzymano klimat Warszawy z dawnych lat. Jest między innymi fotografia pierwszego zespołu, który rozpoczął działalność zakładu w 1933 roku.

To miejsce z niesamowitą historią. W latach 70-tych i 80-tych, w szczytowym okresie popularności salonu, stały przed nim takie kolejki, że trzeba było wydawać klientom numerki – opowiada Pilewicz.

Wielu klientów korzysta z usług „Modika” nieprzerwanie od 20, a nawet 40 lat. – Nasza klientela jest również wielopokoleniowa. Przychodziły do nas babcie, później ich córki, a teraz wnuczki – dodaje właściciel salonu.

Przetrwał wojnę, nie przetrwał lockdownu

W ostatnich latach firma powróciła do lat świetności, udało się znacznie rozbudować bazę klientów. I wszystko szło dobrze, dopóki nie wprowadzono lockdownu.

Przede wszystkim strach ludzi. Znowu powróciliśmy do niewielu ponad stu klientów miesięcznie. A do tego brak wsparcia ze strony państwa – mówi Pilewicz i podkreśla, że w ramach słynnej rządowej pomocy, o której tyle słyszymy, otrzymał 8,5 tysiąca złotych.

Salon przetrwał wojnę, przetrwał czasy Stalina, stan wojenny i wszelkie dziejowe zawieruchy, a nie przetrwał czasu pandemii – podsumowuje właściciel.

Próba ratowania „Modika”

Próbę ratowania salonu podjęli znajomi właściciela, którzy zorganizowali zbiórkę. Jak do tej pory (niedziela 11 kwietnia – red.) udało się zebrać jednak niewiele ponad 4 tysiące złotych.

Tymczasem do uratowania „Modika” potrzebnych jest aż 50 tysięcy. Czas na zebranie pieniędzy i spłacenie długu wobec spółdzielni dość krótki, bo do przyszłej niedzieli 18 kwietnia.

Źródło: InnPoland

REKLAMA