W odmętach lewackiego szaleństwa. Brytyjskie uczelnie przestają wymagać znajomości gramatyki i ortografii, bo jest to rasistowskie

BLM zostanie w Wielkiej Brytanii partia. Zdjęcie: eachother.org
BLM Zdjęcie ilustr.: eachother.org
REKLAMA

Kolejne brytyjskie szkoły wyższe przestają wymagać przestrzegania reguł gramatyki, ortografii, a nawet sprawnego posługiwania się językiem. To bowiem jest „rasistowskie” i dyskryminuje tych, którzy słabiej znają język angielski.

Uniwersytet w Hull oznajmił, iż biegłe posługiwanie się językiem angielskim może być postrzegane jako „homogeniczne, północnoeuropejske, białe (w sensie rasy – przyp. red.), męskie i elitarne” i może zniechęcać uczniów ze środowisk ubogich lub pochodzących z mniejszości do dbania o swą „autentyczność”.

Podobną akcje podjął Londyński Uniwersytet Sztuk (University of the Arts London), który poinstruował wykładowców i cały personel by „aktywnie akceptować błędy ortograficzne, gramatyczne i inne błędy językowe” w imię włączania osób z różnych mniejszości w życie akademickie.

REKLAMA

Zalecenia, by wykładowcy nie karali studentów za błędy w pisowni i gramatyce, a więc by na uczelniach porzucono język angielski na rzecz jego prostszej, prymitywnej wersji, wydało Biuro ds. Studentów, pełniące rolę strażnika szkolnictwa wyższego. Wielu lewackich aktywistów zaczyna twierdzić, że w ogóle uczenie języka angielskiego jest rasistowskie. Bowiem angielski to język oprawców, kolonizatorów i właścicieli niewolników.

Te pomysły spotykają się czasami z krytyką i traktowane są jako „neorasizm”. Obniżanie standardów oznacza protekcjonalne traktowanie mniejszości etnicznych. Uznawanie, że są one głupsze, niezdolne do nauczenia się reguł, nie są w tanie sprostać wymaganiom.

„Dlaczego mielibyśmy trzymać uczniów ubogich lub z mniejszości na niższych standardach niż ich rówieśników? Dlaczego mielibyśmy prosić nauczycieli lub wykładowców, aby oparli swoje oceny na kolorze skóry dziecka? Bardzo protekcjonalne jest sugerowanie, że tylko biali ludzie są w stanie biegle pisać po angielsku. W każdym razie jest to po prostu nieprawda. I może tylko zaszkodzić szansom tych samych ludzi, którzy najbardziej potrzebują tego, co mają do zaoferowania szkoły i uniwersytety – pisze w „Daily Mail” znany irlandzki dziennikarz, autor i satyryk Andrew Doyle.

Takie głosy są jednak coraz rzadsze i coraz bardziej nieśmiałe. Lewicowy obłęd niszczenia wszystkiego, co stworzyła dotychczasowa cywilizacja, był przez długi czas zjawiskiem jednak marginalnym. Teraz wprost jest forsowany przez świat akademicki, media i polityków. Na uczelniach kwitnie „krytyczna teoria rasowa” uznająca, że wszystkie osiągnięcia cywilizacji i każdy aspekt życia należy badać pod kątem rasowym. I tak np. trzeba zlikwidować tradycję anielskich ogrodów, bo ma ona imperialne korzenie.

Niezwykle popularne stają się różne kursy, czy studia nad „białymi”, które mają dowodzić odpowiedzialności białych za wszelkie nieszczęścia świata. Wszystko to eksplodowało po ubiegłorocznych rozruchach wywoływanych przez rasistowską i marksistowską organizację Black Lives Matter.Wielka Brytania jest na drodze do całkowitej utraty swej dotychczasowej tożsamości.

REKLAMA