Leczyła się przez teleporady. Wyrósł jej „obcy” w brzuchu

Efekt teleporad. 74-latce wyrósł w brzuchu ogromny guz. Na stół operacyjny trafiła w ostatniej chwili. (Fot. Namysłownie Centrum Zdrowia/Facebook)
REKLAMA

74-letnia kobieta z Namysłowa na własnej skórze poczuła, co oznacza lockdown służby zdrowia. Od początku ogłoszonej pandemii leczona była wyłącznie przez teleporady. Do szpitala trafiła w ostatniej chwili.

Lockdown służby zdrowia i ustanawianie procedur wyłącznie pod covida. Kreowany od roku w mediach koronawirusowy strach, przez co ludzie boją się chodzić do placówek medycznych, o ile te w ogóle przyjmują – tak wygląda od roku rzeczywistość, która kosztowała już życie dziesiątek tysięcy osób. W Polsce zmarło już ponad 100 tysięcy osób więcej niż wynosi średnia z poprzednich lat, a statystyka ta nie obejmuje zgonów przypisanych do covida.

O szczęściu w nieszczęściu może mówić 74-latka z Namysłowa. Szczęściu, że nie znalazła się wśród nadmiarowych zgonów. Nieszczęściu, że „pomocy” lekarskiej udzielano jej przez rok jedynie przez telefon.

REKLAMA

Okazało się, że w jamie brzusznej ma ogromnego guza. Guza, którego zapewne udałoby się wykryć znacznie wcześniej, gdyby 74-latkę zbadał lekarz. Tymczasem przez teleporady żadnych badań diagnostycznych nie zlecono i o mało co nie doszło do tragedii.

Kobieta ostatecznie zgłosiła się do poradni chirurgicznej osobiście, gdy w krótkim czasie znacznie urósł jej brzuch i zaczęła mieć problemy z oddychaniem.

Po tomografii komputerowej okazało się, że guz spowodował już duże zmiany w organizmie – przede wszystkim przesunięcie narządów wewnętrznych.

74-latka natychmiast trafiła na stół operacyjny. Wielkość guza zaskoczyła nawet lekarzy.

„Guz był olbrzymi. Cały zaangażowany w zabieg personel medyczny nie krył zdziwienia rozmiarem zmiany” – poinformował szpital, który zdecydował się opublikować historię.

„Wzruszona Pani Wanda nie kryła, że dzięki temu, że nasz szpital przyjmuje pacjentów na wszystkich oddziałach, została szybko zdiagnozowana i zoperowana. Ze smutkiem wspominała, że przez pandemię ma ograniczony dostęp do lekarzy i leczenia szpitalnego, bo większość szpitali przyjmuje tylko pacjentów covidowych” – wspominają lekarze.

„Jeżeli będziemy zwlekać, to nie wszyscy będą mieli tyle szczęścia, co nasza pacjentka” – ostrzegają lekarze.

To historia ku przestrodze. Szpital zachęca, by nie bać się wizyt u lekarza. Aby jednak ludzie przestali się bać, trzeba zaprzestać, przede wszystkim w mediach, pogłębiania psychozy strachu i uczyć, jak żyć z wirusem SARS-CoV-2. Żyć normalnie.

Lekarze z Namysłowskiego Centrum Zdrowia zachowali się, jak trzeba. Nie wszyscy jednak w trakcie ogłoszonej pandemii na takich lekarzy trafili.

Lekarz kazał matce z dzieckiem wypierd***ć ze szpitala, bo „szczepionka go nie ochroni”. Kilka dni później rozegrał się kolejny dramat

REKLAMA