Sutkowski jeszcze niedawno „testował” maski. Teraz chwali zniesienie nakazu maskowania na otwartej przestrzeni [VIDEO]

Dr Michał Sutkowski i Dr Michał Sutkowski/Fot. screen TVN24/Onet Rano
Dr Michał Sutkowski i Dr Michał Sutkowski/Fot. screen TVN24/Onet Rano
REKLAMA

Dobrym pomysłem jest zniesienie od 15 maja obowiązku noszenia maseczek na otwartej przestrzeni – powiedział prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. Ten sam, który jeszcze niedawno przeprowadzał maseczkowy „eksperyment”, by udowodnić, że biegacze powinni nosić maski.

Od 15 maja rząd planuje zniesienie obowiązku noszenia maseczek na otwartej przestrzeni (przy zachowaniu dystansu 1,5 m), jeśli poniżej 15 spadnie wskaźnik zakażeń na 100 tys. osób. Bez zmian pozostanie obowiązek zakrywania w pomieszczeniach maseczką nosa i ust.

– Patrzę na to życzliwie, bo to jest dobry pomysł – ocenił prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. Wskazał, że aby zniesienie tego obowiązku było możliwe, liczba zakażeń w całej Polsce musiałaby opaść poniżej 5 tys. dziennie. W ocenie doktora Sutkowskiego jest to realne.

REKLAMA

Dr Sutkowski dodał, że zakażenia w okolicach 15 na 100 tys. to już nie jest duża liczba. – Wtedy współczynnik R, czyli przeciętnej liczby osób, jaką zakaża pojedynczy zakażony, jest znacznie poniżej 0,3 – to są takie wskaźniki, które mówią już o wygaszaniu pandemii – zaznaczył.

W środę szef resortu zdrowia Adam Niedzielski mówił, że w regionach średnia liczba zakażeń na 100 tys. mieszkańców jest podobna.

– Na Śląsku wskaźnik zachorowań jest już praktycznie poniżej 30. A w regionie, który jest na drugim biegunie, w woj. podlaskim, mamy powyżej 10. Wcześniej to zróżnicowanie było większe – podkreślił.

Dr Sutkowski zapytany o to, jak długo będzie obowiązywał obowiązek noszenia maseczek w pomieszczeniach, podkreślił, że nie jest to do końca jasne. – To za długa perspektywa, by powiedzieć o tym wprost – podkreślił dr Sutkowski.

Według eksperta ciągle ważne jest to, aby obowiązek noszenia maseczek był egzekwowany. – Ludzie robią co chcą i to jest w dużej mierze fikcja literacka. Jeżeli byśmy prowadzili rzetelnie taką analizę, to się okaże, że 30 proc. lekceważy te przepisy od dawna i stąd u nas duże liczby zakażeń czy zgonów – zaznaczył.

„Eksperyment” maseczkowy

Na początku marca dr Michał Sutkowski zasłynął osobliwym „eksperymentem” przeprowadzonym na wizji TVN24. „Testował”, jak na wietrze rozpyla się aerozol, który miał symbolizować ludzkie wyziewy przedostające się przez (a raczej obok) przyłbicę i maseczki. Sęk w tym, że „badania” przeprowadzał niezwykle „tendencyjnie” i topornie.

Na pierwszy ogień poszła przyłbica. „Ekspert” TVN zaczął na nią psikać z odległości kilkudziesięciu centymetrów. Podczas noszenia przyłbica odstaje jednak od twarzy nie więcej niż kilka centymetrów. Co więcej, Sutkowski psikał także celując ponad przyłbicę i na boki, przekonując jednocześnie, że „część zostaje” na niej, ale też „się przenosi wszędzie”.

Dalej wcale nie szło lepiej. Następna do testowania była bawełniana, jednowarstwowa maseczka – „mniej polecana”. Sutkowski także psikał w jej kierunku ze sporej odległości. Rezultat zatem nie mógł być inny. – Ten bioaerozol jest też wszędzie tak naprawdę – mówił. – Oczywiście to jest tylko swoisty pokaz – zaznaczył.

Potem jednak nastąpił nagły zwrot akcji. Na „scenie” pojawiła się bowiem maseczka chirurgiczna, która od razu zmieniła podejście „eksperta”. – Od takich maseczek chirurgicznych zaczynają się profesjonalne środki ochrony – podkreślił.

– Ja wiem, że trudno w tym biegać, wiem, ale dlatego biegajmy lepiej w parku czy w lesie (w tych miejscach brak nakazu maskowania  – przy. red.) mówił niczym „wujek dobra rada” Sutkowski.

Tym razem „eksperyment” przebiegł nad wyraz pomyślnie. „Ekspert” TVN-u postanowił bowiem psikać na maseczkę z odległości zbliżonej do dystansu ust i nosa podczas jej noszenia – czyli mniej niż kilka centymetrów. Trudno się zatem dziwić, że aerozol nie „wylatywał” bokami. – Proszę zobaczyć, jak mało przedostaje się tego bioaerozolu – zachwycał się Sutkowski.

Źródła: PAP/nczas.com

REKLAMA