Kraska przyznał, że rząd rozważa „zachęty”, by Polacy się wyszczepili. Warzecha zakpił

Kraska
Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia. / foto: YouTube
REKLAMA

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia Waldemar Kraska był gościem Radia ZET. Przyznał, że rząd rozważa wprowadzenie „zachęt”, by zrealizować Narodowy Program Szczepień. Najwyraźniej Polacy nie podchodzą do akcji wyszczepiania z „należytym” entuzjazmem.

– Ja bym chciał, żeby to się skończyło w lipcu, w połowie wakacji. Żeby te osoby, które chcą się zaszczepić, się szczepiły. Dlatego też będziemy namawiać. Wprowadzamy różne akcje zachęcające. Być może będą wprowadzone jakieś zachęty dla osób, które się nie chcą szczepić – przyznał Kraska.

Pytany, jakie zachęty, Kraska odparł: „Niech to zostanie moją tajemnicą w tej chwili”.

REKLAMA

Kraska stwierdził też, że „na pewno być może” owe zachęty będą musiały się pojawić. – Ja bym chciał, żeby tutaj jednak przeważył zdrowy rozsądek i dbanie o swoje zdrowie i najbliższych, bo to jest jakby największa nagroda dla nas, że możemy cieszyć się życiem w zdrowiu i nie być w szpitalu. Ale być może trzeba będzie stworzyć coś dodatkowego – dodał.

Pomysły na owe „zachęty” przedstawił natomiast na Twitetrze publicysta Łukasz Warzecha.

„Co tydzień losowanie kolacji z @WaldekKraska, co miesiąc weekend w hotelu Polskiego Holdingu Hotelowego z @a_niedzielski, a w wielkim głównym losowaniu – wykład @MorawieckiM o milionie autek na prąd w wersji 1 na 1, tylko dla zwycięzcy” – ironizował dziennikarz.

Mutacja indyjska

Kraska był pytany także o nowe mutacje koronawirusa, w tym indyjską. Jak jednak zaznaczał dyrektor sanitarny rzymskiego szpitala zakaźnego Francesco Vaia, żadne dane nie wskazują na to, by tzw. mutacja indyjska była groźniejsza. – Nie straszmy ludzi alarmistycznymi tonami na temat wariantów wirusa, teraz tym z Indii. Nie ma żadnych danych, powtarzam: żadnych danych, które kazałyby stwierdzić, że jest groźniejszy, bardziej zaraźliwy – podkreślił ekspert ze szpitala Spallanzani.

– Już od kilku tygodni mamy system, który monitoruje nowe mutacje wirusa, które mogą się w Polsce pojawić. Odbywa się to w całym kraju przez wojewódzkie stacje sanitarno-epidemiologiczne, które zbierają te próbki. Te próbki są w pewien sposób grupowane i dobierane, aby znaleźć ewentualne tam miejsce. Potem są badane w kilkunastu laboratoriach w naszym kraju. Powstaje taka mapa, natychmiast wiemy, gdzie ewentualnie taka mutacja się pojawi – mówił wiceminister.

Kraska przyznał, że w tej chwili w Polsce nie ma jeszcze potwierdzonej obecności mutacji indyjskiej. – Te próbki, które są z dwóch bodajże źródeł, w tej chwili są w opracowaniu, więc myślę, że w weekend będziemy już wiedzieli czy mamy z takim czymś do czynienia – dodał.

Źródła: Radio ZET/Twitter/nczas.com

REKLAMA