To jakieś szaleństwo! Polacy tłoczą się w kolejkach na szczepienie. Efekt widma segregacji sanitarnej?

Polacy ustawiają się w kolejkach do punktów szczepień.
Polacy ustawiają się w kolejkach do punktów szczepień. (screen/TT)
REKLAMA

Mimo wielu dyskusji związanych ze szczepieniami Polacy szybko dali się przekonać do sięgnięcia po preparaty mające chronić przed zakażeniem koronawirusem. Grupa ludzi, którzy zastanawiają się nad ewentualnymi skutkami ubocznymi maleje. Przed punktami szczepień w wielu miastach ustawiają się kolejki.

Nie trzeba było wiele, żeby skłonić miliony obywateli do przyjęcia preparatu. Jesteśmy w momencie, w którym przed punktami szczepień często zobaczyć można gigantyczne kolejki. Tak było na przykład w Szczecinie podczas akcji „Zaszczep się w majówkę”.

Również na początku miesiąca sznury ludzi ustawiały się przed trójmiejską Ergo Areną. – Pomimo wcześnie ustalonej godziny szczepienia – stoi się w kolejce 30-40 minut, zanim jest się wpuszczonym do środka. Przyjechałem 15 minut przed umówioną godziną, a za szczepiony zostałem aż 1,5 godz. po umówionym terminie – relacjonował jeden z pacjentów, cytowany przez lokalne media.

REKLAMA

We wtorek sznur ludzi ustawił się przed szpitalem przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Wielu czekało kilka godzin na szczepienie. W tłumie zniecierpliwionych pacjentów bywa nerwowo. – Przed wakacjami ludzi opanował jakiś szał – powiedziała jedna z nich.

– Niektórzy pacjenci czekali od rana, nawet od godz. 6 czy 8. Stąd między innymi taka kolejka. Wychodziliśmy do nich kilkakrotnie i prosiliśmy, żeby nie czekali, bo nie wiemy kiedy Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych dostarczy nam szczepionki – tłumaczyła dla dziennikwschodni.pl Małgorzata Piasecka, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej.

Zdradziła, że chodziło o zaplanowaną na ten dzień dostawę szczepionek Pfizera. – Dzwoniliśmy do agencji, ale nie potrafili nam podać konkretnej godziny dostawy. Szczepionki przyjechały ostatecznie o godz. 11.15 i kwadrans później zaczęliśmy szczepienia. Szczepimy w czterech gabinetach, więc już mniej więcej połowa z tych osób, które czekały jest zaszczepiona – zapewniała.

– Niestety ta godzina nie jest w żaden sposób zsynchronizowana z dostawami szczepionek. Dlatego dochodzi do takich sytuacji, jak ta dzisiejsza – dodała zastępca dyrektora.

Ciężko stwierdzić jaka jest przyczyna masowego oblężenia punktów szczepionkowych. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że społeczeństwo jest sceptycznie nastawione do przyjmowania preparatów, które nie przeszły wszystkich stopni badań.

Możliwe, że duże znaczenie ma tutaj widmo segregacji sanitarnej, którą na wakacje szykuje obywatelom KE. Nie jest wykluczone, że część młodych ludzi poddaje się szczepieniom, żeby móc swobodnie podróżować.

 

REKLAMA