Nowe szczepionki w dwa tygodnie i czwarta fala na jesieni. Pandemiczni eksperci kreślą możliwe scenariusze

U zaledwie 5 procent Hiszpanów wykryto przeciwciała pozwalające na walkę z koronawirusem. Foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
REKLAMA

Nowe warianty koronawirusa nie będą powstawać, gdy rzadziej będą miały okazję zakażać ludzi. Tak twierdzą eksperci biorący udział w debacie zorganizowanej przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej. Przekonują też, że to pokazuje, jak ważne są powszechne szczepienia przeciwko COVID-19 w różnych grupach wiekowych.

Fundacja na rzecz Nauki Polskiej zorganizowała debatę online, podczas której rozmawiano o tym, jakie działania trzeba podjąć w najbliższych miesiącach, żeby jesienią uniknąć kolejnej, groźnej fali epidemii.

Zdaniem dyskutantów zagrożeniem są wciąż pojawiające się nowe warianty wirusa SARS-CoV-2. W niektórych regionach świata, w Indiach, RPA i Brazylii, ale i w Europie, selekcjonują się grupy nowych mutacji, a niektóre z nich okazują są bardziej zakaźne.

REKLAMA

– Nowe warianty koronawirusa mogą powstawać, ale może być ich mniej, gdy rzadziej będą miały okazję zakażać ludzi – przekonywał prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej prof. Maciej Żylicz. Jak dowodzą publikowane ostatnio badania, na ogół chronią one również przed nowymi wariantami SARS-CoV-2.

– Jednak nawet gdyby się okazało, że szczepionki nie niwelują nowych wariantów, to w ciągu dwóch tygodni można wyprodukować nowe szczepionki – przekonywał specjalista, który jest biochemikiem i biologiem molekularnym. Prowadzone są zaawansowane badania nad takimi preparatami różnego typu i prawdopodobnie będą one gotowe już jesienią 2021 r.

– Mutacje nie są niczym nadzwyczajnym, są naturalne i dotyczą wszystkich wirusów. W przypadku koronawirusa ich ilość wcale nie jest nadzwyczajna. Polegają na tym, że zmienia się charakterystyka tego wirusa. Gdy mutacja sprzyja większemu namnażaniu się, unika działania obronnego organizmu i zaczyna dominować w środowisku – tłumaczył prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

Dodał, że mutant ma najlepsze warunki do rozwoju, gdy jest wiele osób, które nie mają odporności lub jedynie małą. Największe zagrożenie stanowią wirusy o umiarkowanej śmiertelności. Bo szybka śmierć ofiary wirusa nie sprzyja jego rozwojowi. – To dlatego wirus ebola nie znalazł warunków do rozprzestrzenienia się na cały świat – wyjaśniał.

Jego zdaniem obecnie głównym czynnikiem sprzyjającym przenoszeniu się koronawirusów jest populacja osób nieodpornych, np. w Indiach jak dotąd zostało zaszczepionych stosunkowo mało osób.

– Ryzyko selekcji takich wariantów się zmniejsza, gdy jak najmniejsza jest populacja osób wrażliwych na zakażenie – podkreślił. – Najważniejsze jest zatem wyszczepienie jak największej grupy ludzi i to jak najszybciej – dodał.

Izrael już wyszczepiony?

O tym, że szczepionki przeciwko COVID-19 działają, przekonuje przykład Izraela i Wielkiej Brytanii, gdzie wyszczepiono znaczną część populacji – przekonywali podczas debaty eksperci.

Jednak pojawiają się doniesienia, że Izrael, który przez wielu był stawiany jako wzór do naśladowania pod względem zaszczepienia obywateli, dziś może mieć poważne problemy. Okazuje się bowiem, że może być konieczne szczepienie dwiema dawkami co pół roku.

Już w kwietniu ogłoszono wielki sukces szczepień w Izraelu, który jako pierwszy przeprowadził szczepienia przeciw COVID-19 na tak dużą skalę. W praktyce jednak zainteresowanie szczepionkami zaczęło spadać już w lutym. Obecnie w pełni zaszczepionych jest nieco ponad 5 milionów osób, a kolejne 300 tysięcy przyjęło przynajmniej pierwszą dawkę. To oznacza, że na zaszczepienie przeciw COVID-19 zdecydowało się w sumie około 60 procent mieszkańców.

Tymczasem premier Izraela, Benjamin Netanjahu, zdradził iż rząd szykuje się na najgorszy scenariusz, który zakłada, że trzeba będzie co pół roku szczepić wszystkich obywateli dwiema dawkami.

– Pracujemy nad sprowadzeniem kolejnych 36 milionów dawek szczepionki dla obywateli Izraela, by zapewnić im bezpieczeństwo zdrowotne – mówił Netanjahu.

– Chciałbym wyjaśnić dlaczego – dodał. – Te szczepionki, które mamy. Nikt nie wie, jak długo one działają – dodał.

Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj:

„Musimy się przygotować na najgorszy scenariusz. Będziemy musieli szczepić co pół roku”

Czwarta fala na jesieni?

Po akcji szczepień rzadziej zarażać się mają lekarze i pielęgniarki.

– Bardzo rzadko się zdarza, że ktoś zachoruje mimo szczepienia – powiedział prof. Żylicz. Takie sytuacje mają miejsce, ponieważ szczepienie nie daje pewnej gwarancji ochrony. Jednak jest ona wysoka, z badań wynika, że na przykład Pfizera i BioNTech zapewniają o 95 proc. ochronie. Oznacza to, że jedynie kilka procent zaszczepionej populacji może nie mieć odpowiedniej ochrony mimo podania preparatu.

– Nie każdy tak samo reaguje na zakażenie i szczepienie – powiedział prof. Marek Sanak, genetyk, biolog molekularny, kierownik Zakładu Diagnostyki Biochemicznej i Molekularnej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie i Zakładu Biologii Molekularnej i Genetyki Klinicznej Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

– Infekcjom sprzyjają indywidualne predyspozycja oraz warunki środowiskowe. Na ogół jedna zainfekowana osoba zakaża dwie lub trzy inne osoby, ale zdarza się, że znacznie więcej. Roznosiciele wirusów nie mają jakiś szczególnych cech genetycznych. Najczęściej zakażają młodzi, aktywni zawodowo mężczyźni, szczególnie ci głośno mówiący. A ryzyko zakażenia największe jest w zamkniętych pomieszczaniach i gdy kontakt jest zbyt bliski – twierdził.

Specjaliści przypomnieli o tym w związku ze zbliżającymi się wakacjami, wyjazdami i częstszymi kontaktami z innymi ludźmi. Przebywanie na otwartej przestrzeni jest mniej ryzykowne, trzeba jednak pamiętać, że nie wszyscy, których spotkamy, będą zaszczepieni przeciwko SARS-CoV-2. Odporność zbiorową najprawdopodobniej uzyskamy, gdy zaszczepi się co najmniej 70-80 proc. populacji.

– Wciąż należy przestrzegać dystansu, nie tłoczyć się w zamkniętych pomieszczeń i często myć ręce – przekonywał prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Wydziału Lekarsko-Stomatologicznego Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Dodał, że jeśli nie będziemy się szczepić i przestrzegać zasad profilaktycznych, to jesienią dojdzie do czwartej fali zakażeń.

Źródło: PAP

REKLAMA