
Podczas meczu EURO 2020 Niemcy – Francja doszło do skandalu. Lewicowy aktywista z Greenpeace’u wleciał paralotnią na murawę stadionu. Zrobił to na tyle nieudolnie, że zranił kilka osób.
Tuż przed rozpoczęciem meczu Francji z Niemcami nad stadionem w Monachium pojawił się paralotniarz. Chciał zamanifestować jakieś lewackie bzdury i wleciał na murawę.
Zanim jednak „bezpiecznie” wylądował, zaplątał się w linę kamery. Stracił kontrolę nad lotem i z dużym impetem przeleciał tuż nad głowami kibiców zasiadających na Allianz Arenie.
Paralotniarz na meczu Niemcy – Francja. Dwie osoby w szpitalu
Kilka osób zostało poturbowane. UEFA potwierdziła, że w wyniku happeningu lewackiego aktywisty spod znaku Greenpeace dwie osoby wylądowały w szpitalu. Zostały trafione odłamkami sprzętu, który rozpadł się po zaplątaniu w linę.
Jak podaje The Guardian, o mało co nie ucierpiał także selekcjoner reprezentacji Francji oraz jego asystent. Didier Deschamps i Guy Stephan w ostatniej chwili wykonali jednak unik, dzięki czemu nie zostali trafieni ułamkami paralotni.
Francuski trener przez kilkanaście sekund trzymał się jednak za głowę. Arbiter meczu rozmawiał z Deschampsem i pytał, czy nie potrzebuje pomocy medycznej.
– Gdy robiłem unik, uderzyłem się głową w ławkę. Mam małego siniaka, ale to nic takiego. Mogło się jednak skończyć znacznie gorzej. Coś takiego nie powinno się wydarzyć – skomentował po meczu Deschamps.

Aktywista lewackiej organizacji swoim happeninigem chciał uderzyć w koncern Volkswagen – jednego ze sponsorów EURO 2020. Na spadochronie widniał napis: „Wyrzuć olej – Greenpeace”.
Can't believe I just caught this on video. Parachuted into the stadium, got caught in the spider cam and nearly crashed into the crowd. Hope he's ok! #GERFRA #EURO2020 pic.twitter.com/PJ49WYdFM9
— Max Merrill (@MaxMerrill_) June 15, 2021
Paralotniarz nad stadionem w Monachium. Policja mogła użyć broni. Wystraszyła się
38-letni Kai S. został tymczasowo zatrzymany. W najbliższym czasie mają mu zostać postawione zarzuty. Gama jest dość szeroka – od złamania zakazu lotów nad stadionem, przez zakłócanie porządku, po narażenie kibiców na niebezpieczeństwo utraty zdrowia.
Skandaliczną akcję Greenpeace’u skomentował minister spraw wewnętrznych niemieckiego landu Bawaria, Joachim Herrmann. Zdradził, że zachodziły przesłanki by zestrzelić paralotniarza, ale zaniechano tego po tym, gdy dostrzeżono napis lewackiej organizacji.
– Wyraźnie wydano całkowity zakaz lotów nad Allianz Areną na czas mistrzostw Europy. Zakładam, że Greenpeace też o tym wiedziało. Ze względu na napis 'Greenpeace’ nie interweniowali snajperzy. Gdyby policja podjęła inną decyzję i doszła do wniosku, że to może być atak terrorystyczny, paralotniarz przypłaciłby swoją akcję życiem. W tej sytuacji jak najbardziej uzasadnione byłoby użycie broni palnej. Przeprowadzona akcja pod każdym względem była całkowicie nieodpowiedzialna – skomentował na łamach „Bildu” Herrmann.
Euro 2020. Trener Niemców znów to robi! Wącha paluchy, którymi robił nie wiadomo co [FOTO]