Liczba zakażeń na koronawirusa w Polsce jest na marginalnym poziomie, a mimo tego w pomieszczeniach zamkniętych rząd każe nam nosić maseczki. Z wypowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego na antenie Radia Plus wynika, że ta sytuacja jeszcze długo się nie zmieni.
Z obowiązkiem noszenia maseczek pierwszy raz zetknęliśmy się wiosną zeszłego roku. Latem rząd „odpuścił” i mogliśmy odetchnąć pełną piersią z odsłoniętymi ustami i nosem. Później, jesienią, znów musieliśmy je założyć. Tego lata chodząc po ulicy nie musimy ich stosować, ale w pomieszczeniach zamkniętych już tak.
Wiele wskazuje na to, że mimo bardzo niskich wskaźników zakażeń rząd nie odpuści i będzie nakazywał noszenia maseczek jeszcze przez długi czas.
Niedzielski zaznaczył bowiem, że szykuje się na uderzenie czwartej fali. – Pod tym względem, jeśli ten przejściowy wzrost zachorowań miałby miejsce we wrześniu (…), to siłą rzeczy maseczki pozostaną obostrzeniem – powiedział.
Dalej minister odpowiedział na pytanie o przywileje i ułatwienia dla osób zaszczepionych. – Na pewno będą takie sytuacje, gdzie zaszczepieni mają po prostu większe bezpieczeństwo przez to, że mają przeciwciała. Mamy już rozwiązania, że chociażby kwarantanna czy te obostrzenia graniczne nie dotyczą osób zaszczepionych – przyznał się do stosowania segregacji sanitarnej.
Minister chwalił się też, że jego zdaniem nakaz noszenia maseczek w przestrzeniach zamkniętych jest jakimś wizjonerskim posunięciem ze strony polskiego rządu. – Myślę, że – patrząc na inne kraje, np. Izrael, które wracają do maseczek w przestrzeniach zamkniętych – widać, że ta nasza decyzja, żeby w ten sposób utrzymywać pewne bezpieczeństwo sanitarne, jest decyzją przewidującą różne scenariusze – odparł.
– Myślę, że raczej musimy się przyzwyczaić do noszenia maseczek w przestrzeniach zamkniętych – dodał.
– Jeśli nastąpi wzrost zakażeń, obowiązek noszenia maseczek w zamkniętej przestrzeni będzie również we wrześniu – zaznaczył.
