Poseł szalał na Twitterze podczas meczu Niemców, a dziennikarz zgłosił „mowę nienawiści”. „Idiotów z definicji blokuję”

Jacek Protasiewicz.
Jacek Protasiewicz. (Zdj. PAP/Tomasz Gzell)
REKLAMA

We wtorek wieczorem Niemcy pożegnali się z Euro 2020. Mecz wzbudził wiele emocji na całym kontynencie, nad Wisłą szczególnie podekscytowani okazali się poseł PSL Jacek Protsiewicz i dziennikarz WP.pl Szymon Jadczak. Pierwszy „popisywał się” swoimi przemyśleniami na Twitterze, a drugi zgłosił pierwszego za „mowę nienawiści”. Kabaret.

We wtorek na Wembley w Londynie kibice obejrzeli piłkarski klasyk. Anglicy mierzyli się z Niemcami, gospodarze wygrali 2:0 i awansowali do ćwierćfinału Euro.

Spotkanie wzbudziło wiele emocji, także poza Wyspami i poza naszą zachodnią granicą. Na naszym podwórku podczas transmisji na Twitterze szalał poseł PSL Jacek Protasiewicz.

REKLAMA

„Za chamstwo mundurowych we Frankfurcie, niech dziewczynka płacze. Za kłamstwo o heilowaniu – niech cierpią… nie zasługują na mistrza Europy, bo nigdy nimi nie byli. Powiem, tak jak kiedyś usłyszałem: RAUS!” – napisał po meczu parlamentarzysta.

Ten wpis błyskawicznie zyskał sporą popularność i spotkał się z krytyką.

Dziennikarz „Wirtualnej Polski” poszedł nawet w ekstremum i postanowił donieść na posła. „Już zgłosiłem ten wpis jako mowę nienawiści. Wam też polecam” – napisał Jadczak.

Polityk zareagował szybko, ale czy dobrze?

„Dostojewskim pisał o takich: Idiota…, najciekawsze, jak dostanie czarną polewkę. Jak sądzicie? Zrozumie coś, czy tylko będzie płakał? Mnie to już ni interesuje, bo idiotów – z definicji – blokuję” – czytamy we wpisie.

Po tych wpisach do Protasiewicza zaczęli wydzwaniać dziennikarze Onetu. 

– To jest moje prywatne konto na Twitterze i mam prawo do takich komentarzy. Nie jestem przedstawicielem mniejszości narodowej, ani polskim dyplomatą – odparł.

Przy tej okazji wyjaśnił, że ma żal do Niemców o złe potraktowanie go, kiedy był jeszcze w Europarlamencie.

– Jako parlamentarzysta europejski byłem obiektem najazdu niemieckiej buty. W drodze na sesję PE byłem chroniony europejskim immunitetem. To co, oni zrobili to był skrajny dowód nieznajomości prawa europejskiego i chamstwa, usłyszałem od nich „raus”. Niemiec w mundurze, nie mówię, że każdy, dostaje jakiegoś butnego dopalania. Ja odpowiedziałem tylko, że gdy ludzie z mojego kraju słyszeli od Niemców „raus” to to się skończyło w Auschwitz – powiedział.

– Z mojej strony prokuratura nie dopatrzyła się żadnego naruszenia prawa niemieckiego – tłumaczył. – Wielu Polaków doświadczyło dużo dobrego od zwykłych Niemców i mnóstwo złego od Niemców umundurowanych. Ja nie jestem germanofobem, to jest mówienie prawdy ludziom, którzy chcą o tej prawdzie zapomnieć – dodał Jacek Protasiewicz.

Źródła: Twitter, Onet.pl, NCzas.com

REKLAMA