
Cyrk w Sejmie trwa. Podczas środowych obrad kilkunastu posłów nie miało założonej maseczki. Wykluczony został tylko Grzegorz Braun z Konfederacji.
Gdy Braun wyszedł na mównicę z wnioskiem formalnym, marszałek Elżbieta Witek najpierw odmówiła mu prawa głosu, a następnie wykluczyła go z obrad.
– Wzywam panią do poszanowania prawa. Ogranicza pani możliwość wykonywania (przeze mnie – red.) mandatu. Łamie pani prawo – mówił Braun do Witek.
Marszałek pozostała jednak niewzruszona i na zarzuty Brauna o łamanie prawa nie odpowiadała. Powiedziała natomiast, że na sali sejmowej są posłanki, które są w stanie błogosławionym i to na ich prośbę Witek pilnuje zakładania masek.
Na sali przebywało jednak kilkunastu posłów bez masek. Co więcej, już po usunięciu Brauna, z mównicy bez masek przemawiali także Krystian Kamiński (Konfederacja), Joanna Fabisiak (KO) i Jan Szopiński (Lewica).
Im nikt uwagi nie zwrócił ani z obrad nie wykluczył. Trudno nie odnieść wrażenia, że marszałek Witek na Brauna po prostu się uwzięła. Wątpliwy prawnie nakaz zasłaniania nosa i ust traktuje wybiórczo i robi tym samym z Sejmu cyrk. A samemu Braunowi uniemożliwia wykonywanie obowiązków na sali plenarnej. Czyżby bała się kilku słów prawdy?