
Poseł Konfederacji Artur Dziambor odinstalował popularną aplikację Uber, służącą do zamawiania przejazdów. – W moim odczuciu Uber idzie o krok za daleko – mówi portalowi salon24.pl polityk.
Dziambor przyznaje, że z Ubera korzystał niezwykle często. Aplikacja ta zdobyła uznanie rzeszy Polaków kilka lat temu i zmieniła rynek taksówkarski. Byli przede wszystkim tańsi od tradycyjnych taksówek, zamówienie przejazdu wiązało się z kilkoma kliknięciami w smartfonie, a nade wszystko koszt usługi znany był przed jej wykonaniem.
Aktualnie jest kilka konkurencyjnych firm, a i tradycyjne korporacje taksówkarskie dostosowały się do wymagań klientów, wprowadziły wiele podobnych rozwiązań i obniżyły ceny.
Dziambor rezygnuje z Ubera
Dlaczego więc Dziambor rezygnuje z Ubera? Poszło o… maseczkę. Firma od początku ogłoszonej pandemii wymagała od klientów maseczki. Nie wszyscy kierowcy jednak tego pilnowali, właściwie większość miała to w głębokim poważaniu, więc Uber… każe teraz zrobić sobie zdjęcie, a sztuczna inteligencja analizuje, czy pasażer rzeczywiście ma założoną maseczkę.
Właśnie odinstalowałem Ubera. GoodBye! pic.twitter.com/I3GSWDTRBh
— Artur E. Dziambor (@ArturDziambor) July 21, 2021
Dziambor uważa, że to już krok za daleko i rezygnuje z Ubera. Zaznacza jednak, że absolutnie nie opowiada się za tym, by Uberowi takich rozwiązań zakazać. Prywatna firma może taki reżim sanitarny wprowadzać, ale jemu jako klientowi wolno wyrazić sprzeciw i z usług zrezygnować.
– Zrozumiałbym, gdyby Uber wysłał informację „Szanowny kliencie, załóż maseczkę”, ale w momencie kiedy Uber mówi „wyślij zdjęcie, bo my ci nie wierzymy, chcemy sprawdzić czy ty faktycznie tę maseczkę masz”, no to w moim odczuciu Uber idzie o krok za daleko – podkreśla Dziambor i dodaje, że wybierze teraz konkurencję, która takich zasad nie wprowadzi.
Dziambor o biletach dla zaszczepionych w kinie Helios
Poseł Konfederacji wypowiedział się także w kwestii głośnego rozwiązania kina Helios, które przy zakupie biletów dało opcję wyboru: zaszczepiony czy nie (zgodnie z rozporządzeniem wydanym przez PiS, zaszczepieni nie liczą się do kowidowych limitów)? Po krytyce kino należące do Agory z takiego rozwiązania się wycofało.
– Na szczęście było to deklaracyjne, ale i tak zwróciłem na to uwagę, bo przecież nie pytam się nikogo, czy ma łupież albo czy zwalczył już grzybicę stóp. A jednak pytanie o to, czy jest się zaszczepionym stało się w jakiś sposób naturalne i akceptowalne, i nikogo nie dziwi. „Co nam w sumie szkodzi?”- myślimy. No szkodzi, ponieważ to jest pierwszy krok. To jest metodą salami doprowadzanie do tego, że w pewnym momencie obudzimy się w społeczeństwie pokazywanym w serialu Black Mirror – ostrzega Dziambor w rozmowie z portalem salon24.pl.