KRETYNI. Ludzie chcą pracować, a ONI myślą, że jak rzucą pieniądze, to zamkną im usta. Bezczelny komunikat ministerstwa

Protest rybaków. Rząd się ośmiesza.
Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk oraz protest rybaków we Władysławowie. (Kolaż/Fot. PAP/Twitter)
REKLAMA
Protestujący rybacy zablokowali w sobotę Półwysep Helski. Sprzeciwiają się wprowadzanym zmianom, które uniemożliwiają im pracę. Odpowiedź ministerstwa infrastruktury zdumiewa.

Protest we Władysławowie, skąd odchodzi główna i jedyna droga na cały Półwysep Helski, odbywał się w sobotę od rana do godziny 16.

We współpracy z policją przepuszczane były jedynie samochody uprzywilejowanych służb, takie jak karetki pogotowia, radiowozy policyjne, czy pojazdy straży pożarnej oraz auta, którymi podróżują małe dzieci.

REKLAMA

Protest rybaków we Władysławowie

Chciałem przeprosić kierowców i społeczeństwo za utrudnienia, które wprowadzamy naszym protestem, ale proszę uwierzyć, że organizatorem tego protestu jest pan premier i rząd, nie my. I w każdej chwili może to odwołać. Wystarczy jeden telefon: „przyjeżdżajcie do Warszawy na spotkanie, na rozmowy”. I automatycznie schodzimy z blokady. Ale ten rząd nie ma dobrej woli – powiedział na konferencji prasowej Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa.

Rybacy protestują (był to trzeci protest w ostatnich tygodniach, nie ostatni) m.in. przeciwko wprowadzanym przez Unię Europejską limitom połowów przede wszystkim dorsza czy śledzia. Przez większą część roku połów jest całkowicie zakazany.

Armatorzy rybołówstwa nie mogą także pracować ze względu na coraz więcej powstających na Bałtyku farm wiatrowych. Rodziny, które trudniły się tym z pokolenia na pokolenie, które wydawały ciężkie pieniądze na nowy sprzęt, utraciły możliwość zarobku.

Tym ludziom półtora roku temu zakazano ustawowo, za pomocą złych przepisów, pracować. Zainwestowali grube miliony w to, żeby stworzyć sobie miejsca pracy. Tutaj strajkują ludzie, którzy muszą raz na pięć lat robić przeglądy kutrów za kilkadziesiąt tysięcy złotych. W każdym miesiącu płacą ZUS i inne opłaty. To są zamknięte biznesy z wielomilionowym kapitałem – mówił na proteście lider Agrounii Michał Kołodziejczak.

W związku z tragiczną sytuacją armatorów rybołówstwa rekreacyjnego postanowiliśmy przystąpić do wznowienia akcji protestacyjnych. Do dnia dzisiejszego podpisane porozumienie z ówczesnym Ministrem Gospodarki Morskiej Markiem Gróbarczykiem (podpisane 16 stycznia 2020 r. – red.) nie zostało zrealizowane. We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony. Armatorzy podjęli decyzję o blokowaniu miejscowości nadmorskich od strony lądu, niech ta drastyczna forma zwróci uwagę rządu – poinformował w komunikacie Sztab Kryzysowy Armatorów Rybołówstwa.

Bezczelna odpowiedź ministerstwa

Do protestu rybaków odniosło się ministerstwo infrastruktury. Ich odpowiedź dosłownie zwala z nóg i pokazuje, jak bardzo odklejeni od rzeczywistości są politycy. Tak, proszę państwa, rządzą nami kretyni.

„W 2020 r. wędkarze rekreacyjni w związku z brakiem możliwości kontynuowania działalności spowodowanym wystąpieniem stanu epidemii otrzymali z budżetu państwa bezzwrotne dotacje w łącznej kwocie 14 mln zł” – napisał w komunikacie rzecznik prasowy resortu.

Wyjaśnił, że wsparcie finansowe mogło zostać przyznane przedsiębiorcy w związku z wycofaniem jachtu komercyjnego z aktualnie wykonywanej działalności poprzez jego zezłomowanie, przekazanie albo przystosowanie do wykonywania innej działalności. Pomoc ta miała charakter interwencyjny mający na celu wsparcie przedsiębiorców, którzy nie mogli kontynuować działalności w następstwie wystąpienia COVID-19.

„Pomoc otrzymali wszyscy wnioskodawcy, którzy spełnili bardzo niewygórowane warunki formalne. Wsparcie wynosiło od 200 do 600 tys. zł na jednego wnioskodawcę. Dlatego jesteśmy zaskoczeni pojawiającymi się w przestrzeni publicznej głosami krytyki, jakoby wędkarze rekreacyjni pozostali bez wsparcia ze strony państwa w czasie pandemii. To nieuzasadnione twierdzenie” – powiedział, cytowany w komunikacie prasowym, wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk.

Ten rząd nic nie rozumie

Ludzie siedzący na ciepłych stołkach w Warszawie nie mają bladego pojęcia o rzeczywistym problemie rybaków. Szczycą się tym, że dali jakieś (nie swoje) pieniądze i myślą, że to załatwi sprawę, że tym zamkną usta rybakom. Być może na niektóre grupy społeczne rozdawnictwo forsy działa, ale najwyraźniej nie na wszystkie.

Dodatkowo rządzący mylą skutek, tym komunikatem udowadniają, że nie mają pojęcia skąd ten protest, a wszystko podczepiają pod COVID-19. Protest rybaków, którzy znaleźli się w opłakanym stanie, nie dotyczył obostrzeń covidowych, co dość wyraźnie wybrzmiewa ze wszystkich cytowanych wyżej wypowiedzi.

Drodzy politycy. Ludzie nie chcą „waszych” pieniędzy, ludzie nie chcą waszej troski. Ludzie chcą, żebyście dali im święty spokój, durnymi regulacjami, nakazami i zakazami nie wywracali życia do góry nogami. Chcą, żebyście nie zabraniali im pracować, a dalej poradzą sobie sami. Czy to tak trudno zrozumieć?

REKLAMA