Europejski „Club Med”, czyli 5 najbardziej zadłużonych krajów UE

Club Med Fot. ilustr. Twitter
REKLAMA

18 miesięcy pandemii trochę zmieniły układ najbardziej zadłużonych krajów UE. Do tego „klubu” dołączyła np. Francja, która poniosła spore koszty koronawirusa i recesji (ponad 420 miliardów euro). Jej politycy się nie martwią…

Zadłużenie Francji to przekracza sumę 2740 miliardów. To 118% PKB. Liderem zadłużenia jest Grecja (205% PKB), przed Włochami (156%), Portugalią (134 %) i Hiszpanią (120%). W sumie prawdziwy „Club Med” (od nazwy morza śródziemnego).

W przypadku Francji nie chodzi tylko o Covid i pandemię, ale jak piszą ekonomiści, kraj ten kumuluje zadłużenie od ponad trzydziestu lat. Same wydatki publiczne oscylujące wokół 53% PKB. To znacznie więcej, niż średnia dla strefy euro.

REKLAMA

Jeszcze przed kryzysem Francja wydawała rocznie około 100 miliardów więcej niż jej sąsiedzi. 800 miliardów pochłania „ francuski model socjalny”, czyli prawie jedną trzecią PKB (32% w porównaniu do około 28% średniej w całej UE).

Media stwierdzają, że „socjal” i walka o jego powiększenie to niemal francuski „sport narodowy”, za którym stoją strajki, czy ostre protesty uliczne. Do tego dochodzi rozpasanie biurokracji, której nie tylko nie udało się opanować, ale w czasach pandemii, zwiększyła swoje wymagania i uprawnienia. Z obietnicy Macrona obcięcia 120.000 stanowisk urzędniczych nie zostało nic.

Zmniejszanie zadłużenia to perspektywa wyższych podatków, wyrzeczeń społecznych, spadku siły nabywczej gospodarstw domowych. W perspektywie wyborów – katastrofa. Media pocieszają Francuzów, że te obciążenia jako „wynik wyjątkowej sytuacji” są już częściowo finansowane przez Europejski Bank Centralny (EBC). Minister ds. europejskich Cement Beaune cieszy się, że „upadło tabu i przyjęto w UE zasadę wspólnego długu”.

Dług ma nie być problemem, ponieważ stopy procentowe są tak niskie, że zadłużenie prawie nic nie kosztuje (około 35 miliardów dolarów rocznie). Politycy dodają, że rygor i oszczędności są po kryzysie wykluczone. Ekonomista Alexandre Mirlicourtois przekonuje, że zobowiązania francuskiego długu są znacznie niższe niż aktywa kraju; który pozostaje bogaty.

Źródło: Le Telegramme/ Le Figaro

REKLAMA