Himalaje hipokryzji. Domagają się i donoszą, a sami masek nie noszą [FOTO]

Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA
Ogłoszona pandemia koronawirusa dodatkowo uwypukliła epidemię donosów. Z osób publicznych szczególnie lubują się w niej posłowie Lewicy, którzy tym samym udowadniają, że są nie lada hipokrytami.

O tym, że maski (poza tymi specjalistycznymi, których praktycznie nikt nie nosi) nie zapobiegają rozprzestrzenianiu się wirusa SARS-CoV-2, napisano już wiele. Do świadomości społeczeństwa wciąż jednak ten przekaz się nie przebija. A rządzący nadal w niektórych miejscach utrzymują nakaz zakrywania nosa i ust.

Posłowie lewej strony politycznej co jakiś czas wygłupiają się z donosami na tych, którzy masek nie noszą. Co gorsza, swoim donosicielstwem szczycą się na prawo i lewo.

REKLAMA

Poseł Paulina Matysiak z Lewicy oburzyła się ostatnio, że w pociągu PKP Intercity prawie nikt nie miał masek. Napisała o tym publicznie, a dział prasowy PKP poprosił o numer pociągu, by wyjaśnić to z obsługą. Poseł Matysiak czym prędzej numer przekazała.

Posłowie Lewicy bez masek

Tymczasem czujne oko internautów wyśledziło poseł Matysiak, gdy sama w podobnej sytuacji maski nie miała. We wrześniu ub.r. zrobiła sobie „selfie” czy też „słit focie” w pociągu – oczywiście bez maseczki. Na siebie donieść jednak nie raczyła.

CZYTAJ TAKŻE: Doradca rządu ds. COVID-19 przyznaje wprost: „Te maski nie powstrzymują koronawirusa”. Po co je nakazano?

Dobromir Sośnierz z Konfederacji tuż po wspomnianym donosie zrobił poseł Matysiak zdjęcie w kuluarach sejmowych. Także bez maseczki, choć przecież są tam obowiązkowe i gdy tylko kamery „patrzą” to pani poseł z Lewicy maseczkę na twarzy ma.

„Moment, w którym posłanka Paulina Matysiak pisze w kuluarach sejmowych skargę na konduktorkę, która nie pocisnęła pasażerów w sprawie noszenia masek” – ironizował Sośnierz, podpisując zdjęcie.

Internauci wyśledzili także poseł Matysiak w innych sytuacjach, gdzie nie miała maski, choć w teorii powinna.

To nie koniec popisów z ostatnich dni posłów Lewicy. Niedawno marszałek Witek po raz kolejny wyrzuciła z sali plenarnej Sejmu posła Grzegorza Brauna za brak maski. Taki Krzysztof Śmiszek, prywatnie partner Roberta Biedronia, wręcz wiwatował z tego powodu.

Tymczasem dosłownie dzień-dwa później ci sami posłowie, którzy przyklaskiwali za wyrzucenie Brauna, sami… masek nie mieli. Najpierw w środku transportu, a potem na sali, gdzie się spotkali.

Wiadomo, że w takich sytuacjach masek raczej się nie nosi, ale wciąż w teorii są one obowiązkowe – takie większość posłów ustanowiło prawo. W tym sami posłowie Lewicy. Skoro na innych donoszą, to sami tym bardziej powinni się stosować. A tymczasem jeszcze się chwalą, że ich nie mieli, od innych ich wymagając.

Na zdjęciu grupowym powyżej bez maski (a jakże) jest wspomniany poseł Śmiszek, który kilka miesięcy temu, widząc w podobnej sytuacji Brauna, nazwał sytuację… „autobusem śmierci”. Jak to nazwać, jeśli nie hiperhipokryzją?

Ale to nie koniec dziwnych zdarzeń z udziałem posłów Lewicy. O najnowszym „ciężkim” przypadku donosi na Twitterze poseł Konfederacji Jakub Kulesza. Zaznaczył, że nazwiska nie będzie ujawniał.

Wchodzę do pociągu i widzę znajomą posłankę, więc kulturalnie mówię „cześć”. Coś tam mi odpowiedziała, ale tak od niechcenia i przez maseczkę, więc ciężko powiedzieć czy to było „cześć”, czy raczej „goń się”. No nic – siadam po drugiej stronie korytarza.

 

Wagon pierwsza klasa. Rozglądam się wokoło. Wszyscy pasażerowie sprawiają wrażenie kulturalnych i wykształconych ludzi na poziomie. Na 5 osób w zasięgu mojego wzroku dwóch panów siedzi z maseczką pod nosem, a trzy panie siedzą w ogóle bez maseczek.

 

Generalnie standard. Takie cywilizowane kraje jak Dania, Szwecja czy Singapur już dawno wycofały się z obowiązku noszenia maseczek, a w Polsce Główny Epidemiolog sam przyznał, że maseczki mają cel czysto psychologiczny – mają przypominać o pandemii.

 

Jak tylko pojawił się konduktor to naskoczyła na niego z pretensjami, że nie zwraca nikomu uwagi na brak maseczki. Sama cywilnej odwagi nie miała, by się z innymi wykłócać. Mnie przecież znała, więc mogła zagadać :D

 

Konduktor rozejrzał się wokoło i widząc, że nikt się awanturą Pani Poseł nie przejął, bez słowa wzruszył ramionami. Pani poseł nie dajaca za wygraną, rzuciła mu, że nie wykonuje swoich obowiązków.

 

Popatrzyłem się na panią bez maseczki siedzącą na przeciwko, uśmiechnęliśmy się do siebie porozumiewawczo będąc rozbawionym całą sytuacją, a konduktor bez słowa poszedł dalej.

 

Ja nie wiem – kto wybiera tych oderwanych od rzeczywistości posłów?!

 

Pani poseł była stosunkowo młoda, już po covidzie i szczepieniu oraz w maseczce, więc na prawdę nikt jej nie zagrażał. Nazwiska nie podaje, bo i tak zaraz gdzieś w mediach będzie płakała, że ją poseł Kulesza o mało co nie zabił :D

Historia dostępna w poniższym wątku na Twitterze posła Kuleszy.

 

REKLAMA