Kolejna zagadkowa śmierć po interwencji policji. Nie żyje 29-letni Łukasz

Policja - zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP
REKLAMA
29-letni Łukasz został pobity pałkami i zagazowany przez policję. Kilka godzin później nie żył – pisze „Gazeta Wrocławska”.

Charakter sprawy podobny jest do tej z Lubina, gdy po interwencji policji zmarł 34-letni Bartosz. Więcej na ten temat w tym miejscu.

W przypadku nieżyjącego już Łukasza z Wrocławia historia zaczęła się podobnie. Policję wezwali rodzice. Ich 29-letni syn cierpiał na depresję. Zabarykadował się w mieszkaniu i nie chciał otworzyć drzwi. Rodzice obawiali się, że popełni samobójstwo i dlatego zadzwonili po pomoc.

REKLAMA

2 sierpnia w środku nocy (ok. 1.30) funkcjonariusze podjęli decyzję o siłowym wejściu do mieszkania. Wezwali posiłki.

Od tego momentu wersje policji oraz rodziców 29-latka się różnią.

Według relacji ojca i siostry Łukasza służby wyważyły drzwi, każąc mężczyźnie odsunąć się od wejścia. Podczas wkraczania do mieszkania funkcjonariusze użyli wobec Łukasza Ł. gazu, obezwładnili go i uderzali pałkami. Gdy już leżał na ziemi, ratownicy medyczni podali mu środki uspakajające – mówi „Gazecie Wrocławskiej” Katarzyna Cupiał, pełnomocnik rodziny.

Policjanci przekonują natomiast, że użyli siły, bo mężczyzna próbował ich zaatakować nożem. Miał się także zachowywać „dziwnie”. Funkcjonariusze ocenili, że był pod wpływem narkotyków. Wiadomo jednak, że w mieszkaniu żadnych niedozwolonych substancji nie znaleziono. Rodzina nie wyklucza, że mógł np. przedawkować leki antydepresyjne. Mają to wyjaśnić badania toksykologiczne.

Po pobiciu pałkami i użyciu gazu łzawiącego wezwano ratowników medycznych. Ci udzielili mu pomocy na miejscu, ale uznali też, że 29-latka należy przewieźć do szpitala. Tam zmarł kilka godzin później.

Ojciec nieżyjącego Łukasza twierdzi, że nie został dopuszczony do syna w trakcie interwencji. Gdy próbował wejść do mieszkania, został przez funkcjonariuszy odepchnięty. Uważa, że gdyby pozwolono mu porozmawiać z synem, ten by się uspokoił i do dramatu nie musiałoby dojść.

Rodzina zastanawia się dlaczego nikt nie próbował podczas tej interwencji rozmawiać z Łukaszem, ocenić, w jakim jest stanie psychicznym i w końcu, odwieść go od samobójstwa. Otwarto mieszkanie i obezwładniono go jak przestępcę. Dodatkowo jeden z policjantów oświadczył tuż po zdarzeniu, że mężczyzna pójdzie „siedzieć” za napaść na policjanta. Czy właśnie tak powinno to wyglądać w świetle prawa? – zastanawiała się mecenas Cupiał.

Rodzina teraz nie może sobie wybaczyć, że wezwała policję – dodała Cupiał. Ojciec Łukasza jest przekonany, że gdyby tego nie zrobił, jego syn wciąż by żył. Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. Jest ono prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci Łukasza.

REKLAMA