Squatersi przegonieni podstępem. Budynek, który sobie przywłaszczyli, od razu zrównano z ziemią

Wrocław, squatersi przegonieni.
Budynek zajęły młode osoby i twierdziły, że jest ich. (Fot. TVN Uwaga/screen)
REKLAMA
Lewicowa „światła” młodzież zajęła cudze mienie – jeden z budynków we Wrocławiu. Stwierdziła, że to już ich i za żadne skarby nie chciała zwrócić budynku właścicielowi. Nierobów i złodziei wreszcie udało się pozbyć – podstępem.

Squat Samowolka we Wrocławiu stał się słynny na cały kraj. Bezsilni właściciele nagłośnili sprawę w mediach. Kilka młodych osób, w wieku dwudziestu kilku lat, weszło sobie do budynku położonego na działce na osiedlu Kowale. I za nic nie chcieli go opuścić.

Właściciele próbowali pozbyć się intruzów na wszystkie możliwe sposoby, ale osoby uzurpowały sobie prawo do tego budynku i twierdzili, że jest ich. Bezsilna była nawet policja, którą squatersi oskarżali o naruszenie miru domowego. Policja tłumaczyła, że bez nakazu prokuratorskiego wejść tam nie może.

REKLAMA

Działka ma 99 arów. Trzy lata temu podjęliśmy z żoną decyzję, że wystawiamy ją na sprzedaż. Za uzyskane pieniądze chcieliśmy podreperować zdrowie oraz pomóc dzieciom. Byliśmy przekonani, że finalizując sprzedaż, zabezpieczymy sobie starość. Zamiast tego mamy problem. Teraz nie mogę nawet wejść na posesję, bo zrobili tam jakąś bramę – mówił w programie „Uwaga!” TVN pan Ryszard, właściciel.

Działkę i stojący tam budynek gospodarczy nabyli w 1986 roku jego teściowie. – Uzbierali na działkę rolną. Stał na niej budynek gospodarczy, w którym się urządzili. Na działce posiali zboże, posadzili warzywa, trzymali kilka kur. Ciężko pracowali. Przez to zapewne zmarli dość młodo – mówił w rozmowie z „Gazetą Wrocławską” pan Ryszard.

Squatersi uciekli w podskokach

Ostatecznie squatersów, którzy nazywają siebie zmieniającymi system buntownikami i anarchistami, udało się z budynku i działki wyrzucić. Żona, pani Janina, użyła do tego podstępu. Po wielu próbach udało jej się wejść do budynku. Rozpyliła tam kwas masłowy, za sprawą którego w pomieszczeniach potwornie cuchnęło.

Nie znieśli tego squatersi, zabrali swoje rzeczy i uciekli. Wtedy na działkę od razu wjechał ciężki sprzęt i zrównał budynek z ziemią.

Pan Ryszard wskazuje, że po lewicowych nierobach zostały już tylko złe wspomnienia oraz… śmieci. – Będziemy dążyć do tego, żeby usunąć te śmieci na koszt tych ludzi i tych, którzy ich wspierali – tłumaczy pan Ryszard.

Po miesiącach użerania się, działka została już oficjalnie wystawiona na sprzedaż.

Źródło: Gazeta Wrocławska/Uwaga TVN

REKLAMA