Sośnierz KPI z tego zwyczaju Sejmu. „Pompowanie legislacyjnej inflacji. Potrzebujemy stoperanu!” [VIDEO]

Dobromir Sośnierz. Foto: PAP
Dobromir Sośnierz. Foto: PAP
REKLAMA
Sejm RP uznał, że rok 2022 będzie rokiem himalaistki Wandy Rutkiewicz. Dobromir Sośnierz z Konfederacji wskazuje, że tego typu rzeczy są ostatnimi, jakimi powinien zajmować się Sejm. – Ten zwyczaj jest całkowicie zbędny – zaznaczył.

Skorzystam z tej niefortunnej tradycji, zgodnie z którą jesienią rozpoczyna się sezon polowań na patronów kolejnego roku kalendarzowego, żeby przypomnieć, że ten zwyczaj jest nadal całkowicie zbędny. Z uporem godnym lepszej sprawy Sejm te uchwały redaguje, więc i ja będę uparty, i będę do skutku powtarzał, żeby Sejm przestał – rozpoczął wystąpienie poseł Konfederacji.

Absolutnie nie mam nic do pani Wandy Rutkiewicz, tak jak w zeszłym roku nie miałem nic do Tadeusza Różewicza, w przypadku którego zabierałem głos, po prostu na kogo wypadło, na tego bęc – podkreślił Sośnierz.

REKLAMA

Według wolnościowego posła, tego typu wybory nie są „nikomu do niczego potrzebne”.

W sytuacji, kiedy z Sejmu wylewa się co posiedzenie co najmniej kilkanaście nowych ustaw czy uchwał, to pompowanie legislacyjnej inflacji takimi okolicznościowymi uchwałami, z których kompletnie nic właśnie nie wynika, uważam za szkodliwe trwonienie czasu i uwagi tej Izby kosztem wielu innych palących problemów, które są tu załatwiane po łebkach albo nie są załatwiane wcale – uważa.

Sośnierz: To, czego potrzebujemy, to legislacyjny stoperan

Sośnierz zaznaczył, że liczba druków wypluwanych przez Sejm jest absurdalna i należałoby ją czym prędzej zmniejszyć.

Numeracja druków sejmowych sięgnęła właśnie numeru 1665. To oznacza, że nasz parlament wypluwa z siebie średnio ponad dwa dokumenty dziennie. Dopychanie tego obowiązkowego programu kolejnymi laurkami jest bez sensu. To, czego potrzebujemy, to legislacyjny stoperan, a nie napędzanie jeszcze tej biegunki – mówił poseł Konfederacji.

„Działalność poselska, której Rzeczpospolita stanowczo nie potrzebuje”

Co gorsza, zamiast po prostu sobie uchwalić tę listę wybrańców na kolejny rok bez dyskusji, to wokół każdego punktu urządzana jest taka do bólu schematyczna, dość obciachowa pseudodebata, która wygląda jak apel w podstawówce, podczas którego po kolei wszyscy mówcy deklamują ten sam życiorys, opowiadają o tych samych zasługach. I to jest właśnie działalność poselska, której Rzeczpospolita stanowczo nie potrzebuje – podkreślił Sośnierz.

W zeszłym roku moje wystąpienie uruchomiło tutaj posła Mieszkowskiego – chyba dzisiaj go nie ma z nami – który udzielił mi gniewnej odpowiedzi, w której przedstawił mnie jako wroga kultury. Z tej odpowiedzi właśnie wynikało, że państwo uważacie – bo domyślam się, że poseł Mieszkowski nie jest w tym mniemaniu odosobniony – że poprzez takie uchwały naprawdę robicie coś ważnego dla kultury czy sportu. W związku z tym czuję się w obowiązku powiedzieć, że nie, trochę spuścić powietrze z tego balonu i poinformować, że to nie jest nic ważnego i że przekonanie o doniosłości tego, co tu robimy, jest po prostu mniemaniem niesłusznym. Otóż te uchwały właśnie nie mają kompletnie żadnego znaczenia, nikomu nie są potrzebne i nawet nikogo poza tym Sejmem specjalnie nie interesują – twierdzi.

W związku z tym apeluję bez wielkiej nadziei, ale jednak, o zajęcie się czymś bardziej pożytecznym albo zwyczajnie o pominięcie tego niepotrzebnego rytuału, bo wprawdzie wielka szkoda nam z tego też nie wynika, ale angażowanie instytucji Sejmu do takiej zupełnie zbędnej publicystyki okolicznościowej po prostu obniża rangę sejmowej uchwały. Rozumiem dobre chęci, każdy chce docenić to, co dla niego ważne, używając narzędzi, jakie mu wpadną w ręce, ale każde nadużywane narzędzie traci na znaczeniu. Z tym państwa zostawiam do przyszłego roku – rozłożył ręce Sośnierz.

REKLAMA