Brutalne zabójstwo na Podlasiu. Sprawca użył rozbitej butelki

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pexels
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pexels
REKLAMA
Kary 25 lat więzienia chce prokuratura dla 42-latka oskarżonego o brutalne zabójstwo w Dziadkowicach (Podlaskie). Sprawca używał m.in. rozbitej butelki, którą zadawał poważne rany. Obrona wnioskuje o uniewinnienie; wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.

Do zbrodni doszło w lipcu ubiegłego roku. Według ustaleń śledztwa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku, oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim; dokonał zabójstwa w ten sposób, że najpierw uderzył ofiarę butelką w głowę powalając mężczyznę na ziemię, potem kopał go i bił pięściami po całym ciele (w tym po głowie), a potem jeszcze zdarł z niego ubranie i zadawał kolejne ciosy m.in. rozbitą butelką, okaleczając ciało.

Zakrwawione zwłoki znaleźli – w krzakach przy sklepie w Dziadkowicach – przechodnie. Policja w związku ze sprawą zatrzymała początkowo czterech mężczyzn, wśród nich obecnego oskarżonego 42-latka. Według ustaleń śledczych, był on skonfliktowany z ofiarą i to mogło być motywem zbrodni; kilka lat wcześniej był skazany za kradzież z włamaniem na jego szkodę. Zatrzymani byli w grupie mężczyzn, która niedaleko sklepu piła alkohol i to tam doszło do kłótni zakończonej zabójstwem.

REKLAMA

Oskarżonemu grozi dożywocie, od zatrzymania jest tymczasowo aresztowany, do zarzutów nie przyznaje się. Pierwsze zeznania (jeszcze przed postawieniem zarzutów), w których się przyznał, miał złożyć pod naciskiem, po groźbach, a nawet biciu przez policjantów.

W piątek Sąd Okręgowy w Białymstoku zamknął przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe. Wcześniej sąd oddalił wniosek obrony o przebadanie oskarżonego wariografem, czyli tzw. wykrywaczem kłamstw.

Prokuratura nie widzi żadnych okoliczności łagodzących, chce kary 25 lat więzienia. Prokurator Elwira Laskowska z Prokuratury Rejonowej w Białymstoku przypominała opinię biegłej medycyny sądowej, która doliczyła się na głowie i twarzy zmarłego 75 ran ciętych, a na ciele 16 ran tłuczonych, kilkuset miejsc otarć naskórka i blisko stu siniaków. Mówiła o zeznaniach naocznego świadka, jako kluczowym dowodzie w sprawie.

Prokurator zwracała uwagę, że do zbrodni doszło „w zasadzie bez żadnej przyczyny”. – No chyba, żeby tej przyczyny upatrywać w tym, że rzekomo pokrzywdzony miał się z niego naśmiewać, czy też można jej upatrywać w chęci odwetu za wcześniejszą sprawę karną, ale nie był to żaden powód, żeby zmasakrować, zmaltretować ciało pokrzywdzonego – mówiła prokurator Laskowska.

Wielki ładunek społecznej szkodliwości, stopień demoralizacji, brak okoliczności łagodzących – tak argumentowała wniosek o 25 lat więzienia. Przypomniała, że dzień przed zbrodnią oskarżony wyszedł po 9 miesiącach z aresztu, zatrzymany do innej sprawy karnej. – Następnego dnia zabił człowieka (…), swoim dotychczasowym życiem wykazał, że nie zasługuje na łagodzenie kary – dodała.

Obrońca stoi na stanowisku, że nie ma dowodów na sprawstwo jej klienta i chce uniewinnienia. – Zebrany w sprawie materiał dowodowy, dowody pośrednie, nie układają się w logiczny łańcuch, który wykluczałby jakąkolwiek inną wersję wydarzeń, niż ta przedstawiona przez prokuraturę – mówiła mec. Joanna Zaręba-Iwaniuk. Kwestionowała wiarygodność głównego świadka; w jej ocenie to osoba, która „ma problemy z postrzeganiem rzeczywistości”, łączy informacje zasłyszane z tym, co realnie widziała.

Sam oskarżony powiedział krótko, że nie dokonał tej zbrodni, a początkowo przyznał się, bo zastraszyli go policjanci. – Bóg mi świadkiem, tyle mam do powiedzenia, jestem niewinnie oskarżony – mówił.

Oskarżycielami posiłkowymi jest w sprawie piątka dzieci zmarłego. Ich pełnomocnik złożył wniosek o zadośćuczynienie w części – po 20 tys. zł dla każdej z tych osób.

Źródło: PAP

REKLAMA