
Opinia publiczna jest poruszona sprawą śmierci 30-latki z Pszczyny na Śląsku. Kobieta była w ciąży – u jej dziecka wykryto wady rozwojowe. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Sprawę próbuje wykorzystać Lewica i część tzw. „totalnej” opozycji, by promować aborcję. Głos zabrała znana działaczka pro-life – Kaja Godek.
– Jeśli ktokolwiek usprawiedliwiał brak ratowania życia pacjentki delegalizacją aborcji eugenicznej, to winne są środowiska feministyczne, bo to one kolportują kłamstwo, jakoby wyrok TK nie pozwalał na ratowanie życia matki – napisała Godek na Facebooku.
Według aktywistki to manipulacje feministek doprowadziły do tego, że medycy „zaniechali działań”.
– W rzeczywistości nikt nigdy nie zdjął z lekarzy obowiązku ratowania do końca obojga pacjentów. Ciężarna i jej poczęte dziecko to dwie osoby, które należy otoczyć opieką. Jeśli nie udaje się uratować obojga, ratuje się przynajmniej jedno z nich – w praktyce najczęściej matkę, bo w większości przypadków nie da się uratować dziecka zamiast matki, gdyż ta jest w czasie ciąży gwarantem jego przeżycia – pisze działaczka pro-life.
Godek przypomina, że w Pszczynie zmarły dwie osoby. – A tak poza tym to w Pszczynie zmarły dwie osoby. Dlaczego feministki opłakują jedną (zresztą prawdopodobnie ofiarę ich własnych manipulacji), a o drugiej ofierze zapominają? – pyta Godek.
– Skoro było chore, to nie człowiek, tak? Jak zwykle, ohydny stosunek aborcjonistów do ludzi, jeśli tylko są mali i niedomagają – pisze na koniec działaczka.
Śmierć 30-latki z Pszczyny. Konfederacja: Mogło dojść do naruszenia praw pacjenta
Źródło: NCzas