Wysyp sanitarystów nie tylko w Warszawie. Ci restauratorzy wyszli przed szereg [LISTA HAŃBY]

Pusta restauracja oraz załamana postać nad kodem QR z paszportu covidowego/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay (kolaż)
Pusta restauracja oraz załamana postać nad kodem QR z paszportu covidowego/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay (kolaż)
REKLAMA
Czwarta fala mniemanej pandemii stała się pretekstem dla niektórych barów i restauracji, by gościć tylko osoby z paszportami covidowymi. Sanitaryści nie boją się konsumenckiego bojkotu. Nie przeszkadza im też fakt, że w zasadzie nie ma ku temu podstaw prawnych.

Od początku grudnia kolejne lokale gastronomiczne ogłaszają swoje „antycovidowe”, a raczej sanitarystyczne, restrykcje. W wielu polskich miastach są już bary i restauracje, które odwiedzać mogą tylko zaszprycowani, przetestowani lub ozdrowieńcy. Wystarczy okazać paszport covidowy, żeby zaliczać się do „elity”.

„W trosce o Wasze i nasze bezpieczeństwo od 3. grudnia zapraszamy do Wozowni osoby posiadające aktualny certyfikat szczepienia przeciwko COVID-19, certyfikat ozdrowieńca bądź aktualny, negatywny wynik testu” – napisano w mediach społecznościowych stołecznego lokalu Wozownia Bar. „Zdajemy sobie sprawę, że restrykcje nie poprawiają nam nastroju, ale zdecydowanie służą naszemu zdrowiu i bezpieczeństwu. Zapewniamy też, że Team Wozowni jest zaszczepiony” – stwierdzono.

REKLAMA

Także warszawski Klub SPATiF od początku grudnia otwarty jest tylko dla osób, które chcą się „dobrowolnie” wylegitymować: dowodem tożsamości oraz potwierdzeniem przyjęcia szprycy, aktualnym i negatywnym wynikiem testu lub potwierdzeniem statusu ozdrowieńca.

„Obecny poziom wyszczepienia jest za niski, żeby nie kombinować codziennie jak złożyć załogę na dany dzień spośród tych, którzy nie są chorzy; jak zrobić koncert czy imprezę, żeby nasi goście byli bezpieczni, a jednocześnie, żeby w lokalu było życie; jak to wszystko spiąć finansowo, skoro wystarczy jedno prychnięcie, żeby zapanowała stadna panika i zmiana zachowań nas wszystkich; jak nie mieć wyrzutów sumienia wiedząc, że jedno na sto tych prychnięć może zakończyć się czyjąś śmiercią” – żalili się jego właściciele.

Według dra Marka Posobkiewicza, byłego Głównego Inspektora Sanitarnego to świetna inicjatywa oddolna, przejaw społecznej mądrości. – W większości krajów europejskich takie obostrzenia zostały wprowadzone przepisami administracyjnymi. W Polsce możemy polegać tylko na zdrowym instynkcie restauratorów – grzmiał Posobkiewicz.

O tym, że postawienie na „bezpieczeństwo” może się opłacać, przekonał się właściciel warszawskiej restauracji Der Elefant, Artur Jarczyński, który jako pierwszy – już 1 października – podjął decyzję, że do jego lokalu wpuszczane będą tylko osoby zaszprycowane. Wprowadzone obostrzenie nie ma negatywnego wpływu na liczbę gości odwiedzających restaurację. Warto przypomnieć, że Jarczyński jest właścicielem kilku restauracji, ale „zadbał o bezpieczeństwo” klientów tylko jednej z nich. Do Jarczyńskiego należą bowiem m.in. restauracje Jeff’s obecne w Warszawie, Krakowie i Katowicach, warszawskie lokale Otto Pompieri, U Szwejka czy Podwale 25 oraz krakowska restauracja Sukiennice.

– Teraz, w okresie przedświątecznym firmy wybierają naszą restaurację na imprezy właśnie z tego powodu: oferujemy oprócz wspanialej kuchni i serwisu także wysoki poziom bezpieczeństwa – twierdził Jarczyński.

Wyjaśnił też jak wygląda kontrola gości. – Osoba, która wita gości w restauracji, czy to menadżer, czy kierownik sali, prosi o okazanie certyfikatu. Mamy też aplikację, która potwierdza autentyczność kodu QR – opowiedział.

– Data wprowadzenia ograniczeń w Der Elefant zbiegła się z ogólnopolskim protestem antyszczepionkowców. Grupa dotarła także do nas, ale otrzymaliśmy bardzo solidną ochronę ze strony policji – grzmiał Jarczyński, mówiąc o przeciwnikach segregacji sanitarnej.

W listopadzie na sanitaryzm zdecydował się poznański koktajlbar „Twelve Cocktails & Co.”

Decyzja właścicieli lokalu wzbudziła kontrowersje. Od czasu ogłoszenia zmian w funkcjonowaniu na profilu koktajlbaru w mediach społecznościowych, wciąż pojawiają się komentarze dotyczące m.in. segregacji, a właściciele nazywani są „kowidiotami”, komentujący życzą im szybkiego bankructwa. Choć są i tacy, którzy bez cienia ironii gratulują właścicielom „odwagi” i dziękują za „poważne podejście do biznesu, bezpieczeństwa klientów i po prostu zwyklej, ludzkiej odpowiedzialności”.

Nie tylko za gości, ale także za pracowników. Bo restauratorzy nie ukrywają, że ognisko koronawirusa to cios dla biznesu. Obsada Lokum Stonewall – gdzie też potrzebny jest paszport antycovidowy – tłumaczy: „W dobie szerzącej się pandemii «foliarstwa» musimy zadbać o Was i o nas jeszcze konkretniej. Dla naszej pracy paraliżujący jest już sam sezon przeziębieniowy, a co dopiero ewentualna covidowa kumulacja” – grzmią.

Wśród organizacji branżowych zdania są podzielone. Związek Pracodawców Hoteli, Restauracji i Cateringu (ZP HoReCa) poinformowała, że nie ma wspólnego stanowiska w kwestii egzekwowania certyfikatów covidowych.

„Każdy z przedsiębiorców należący do Związku samodzielnie określa zasady korzystania ze swoich lokali gastronomicznych, w oparciu i w zgodzie z obowiązującymi w danym momencie przepisami sanitarnymi oraz z zasadami społecznej odpowiedzialności biznesu. Zgodnie ze stanowiskiem Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych żaden z przedsiębiorców nie ma prawnej obligatoryjnej możliwości weryfikowania paszportów covidowych” – podkreśliła Organizacja.

Z kolei według Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej (IGGP), margines lokali w Polsce sprawdza certyfikaty covidowe. Nie ma zgody na segregację sanitarną rękami restauratorów zaznaczył sekretarz generalny zarządu IGGP Sławomir Grzyb.

Do grona miejsc z koronarestrykcjami dołączają też instytucje kultury. W wydarzeniach organizowanych przez Centrum Kultury Zamek w Poznaniu w przestrzeni zamkniętej – seansach filmowych, koncertach, spektaklach, spotkaniach i warsztatach – mogą od 6 grudnia brać udział wyłącznie osoby posiadające tzw. paszport covidowy, dokument poświadczający status ozdrowieńca, lub aktualny negatywny wynik testu na obecność koronawirusa. Dokumenty te wymagane są od wszystkich uczestników w wieku powyżej 12. roku życia.

Źródła: PAP/NCzas

REKLAMA