„Rewelacje” GW na temat izraelskiego systemu do inwigilacji. Pegasus kupiony nielegalnie? Woś i Fogiel komentują

Telefon komórkowy Foto: Pixabay
Telefon komórkowy Foto: Pixabay
REKLAMA
„Gazeta Wyborcza” ustaliła, że zakup izraelskiego oprogramowania szpiegującego Pegasus przez Centralne Biuro Antykorupcyjne mógł być przeprowadzony z pominięciem przepisów. Inaczej mówiąc, miał zostać nielegalnie zakupiony ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Do artykułu odniósł się m.in. wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

Według ustaleń „Gazety Wyborczej” – trzeba mieć jednak na uwadze, jakie jest to medium – zakup oprogramowania szpiegującego Pegasus przez Centralne Biuro Antykorupcyjne finansowany był ze środków Funduszu Sprawiedliwości, który podległy jest Ministerstwu Sprawiedliwości.

Jeśli „GW” ma rację, to sprawa może budzić ogromne kontrowersje, ponieważ zgodnie z prawem CBA finansowane może być jedynie z budżetu państwa.

REKLAMA

Co ciekawe Najwyższa Izba Kontroli złożyła nawet zażalenie w tej sprawie, jednak zostało ono odrzucone.

Jak się okazuje – PiS stworzył furtkę umożliwiającą takie sfinansowanie zakupu Pegasusa podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych 15 września 2017 r. dokonując „zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej”.

Głosujący wówczas posłowie nie wiedzieli jednak, że głosują ws. zakupów CBA – w taki sposób przedstawiono wniosek.

Tymczasem wiceszef MON twierdzi, że polskie służby w ogóle nie korzystają z Pegasusa. Pisaliśmy o tym:

Wiceszef MON twierdzi, że polskie służby nie korzystają z Pegasusa

Do publikacji „Gazety Wyborczej” odniósł się jednak wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

„To #pegasus który kupiłem. W latach 90. Tyle warte są kapiszony Wyborczej” – zakpił ilustrując wpis zdjęciem gry.

„Odgrzewany kotlet. Opisana dotacja była omawiana w Sejmie i mediach 4 lata temu. Fundusz Sprawiedliwości ma ustawowy obowiązek finansować zwalczanie przestępczości -by łamiący prawo nie spali spokojnie” – dodał Woś.

Wcześniej do „ustaleń Wyborczej” odniósł się też wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. Podkreślał, że w jego ocenie wiarygodność dziennikarzy tego medium jest zerowa.

– Pani redaktor może mieć inne zdanie, ale zachowuję dalece idącą wstrzemięźliwość wobec rewelacji „Gazety Wyborczej”. To gazeta, która kilka tygodni temu pomyliła ministra Czarnka z Leszkiem Czarneckim. Napisali artykuł o tym drugim, a używali nazwiska tego pierwszego. I to zresztą autor obu artykułów był chyba wspólny – grzmiał Fogiel.

– Wiarygodność żadna. Skąd mogę mieć pewność, że któryś z autorów (artykułu – przyp. red.) nie odnalazł gdzieś na strychu starej konsoli Pegasus z komunii i mu się nie pomyliło – kpił wicerzecznik partii Jarosława Kaczyńskiego.

Sprawa Pegasusa budzi spore kontrowersje. Przed tygodniem amerykańska agencja prasowa Associated Press podała, że działająca przy Uniwersytecie w Toronto grupa Citizen Lab informowała, że polskie służby miały podsłuchiwać polityków opozycji. Poinformowano, że smartfon Krzysztofa Brejzy, w okresie gdy był on szefem kampanii Koalicji Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku został zhakowany 33 razy. Wcześniej ujawniono także rzekome zhakowanie i podsłuchiwanie telefonów mec. Romana Giertycha i prokurator Ewy Wrzosek.

Źródła: „Gazeta Wyborcza”/NCzas/Twitter/DoRzeczy.pl

REKLAMA