Obawiamy się kolejnej fali, tym razem zakażeń koronawirusem, która może pojawić się wraz z napływem pomocy humanitarnej po wybuchu wulkanu i spowodowanych nim powodziach – ostrzegł jeden z dyplomatów Tonga. Według WHO, przez całą pandemię w Tonga wykryto jedną infekcję.
Sobotnia erupcja położonego na Pacyfiku podwodnego wulkanu wywołała falę o wysokości 1,2 metra, która uderzyła w wybrzeża Tonga.
Woda spowodowała lokalne powodzie i podtopienia. W położonym na archipelagu kraju przestały działać telefony i internet.
Według wstępnych doniesień nikt nie zginął. Skutkami trzęsienia może być jednak dotkniętych do 80 tys. ze 105 tys. mieszkańców Tonga – przekazał Czerwony Krzyż.
W poniedziałek służby Australii i Nowej Zelandii wykonywały loty nad Tonga, by ocenić skalę strat.
– Wiemy, że zniszczenia są znaczne – powiedziała premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern. Dodała, że najważniejszą potrzebą jest zabezpieczenie dostaw wody pitnej, ponieważ pył wulkaniczny podobno zanieczyścił zbiorniki słodkiej wody.
Nie chcemy, by pomoc międzynarodowa wiązała się z kolejną falą, tym razem tsunami zakażeń Covid-19 – powiedział w poniedziałek agencji Reutera tongański dyplomata z Australii Curtis Tu’ihalangingie. Dodał, że rząd ocenia, jaka pomoc będzie teraz najbardziej potrzebna, ale każdy transport humanitarny dla Tonga będzie musiał przechodzić kwarantannę, a zagraniczny personel najprawdopodobniej nie będzie mógł wysiadać z samolotów.
Władze Tonga obawiają się rozprzestrzenienia się Covid-19 na archipelagu, który jest oficjalnie uznawany za wolny od pandemii – pisze Reuters. Według statystyk Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na Tonga odnotowano tylko jedno zakażenie SARS-CoV-2, pod koniec października 2021 roku.
Źródło: PAP