Dr Martyka UJAWNIA PRAWDĘ o szczepieniach i rozpoznawaniu COVID-a. „Chcę zwrócić uwagę na taki istotny aspekt” [VIDEO]

REKLAMA

„Im więcej szczepień, tym więcej zachorowań”

Dr Martyka zauważył, że „aby uzasadnić konieczność podejmowania takich a nie innych decyzji, paraliżujących dosłownie normalne funkcjonowanie ochrony zdrowia, przeprowadza się masowo testy, już jak dziś wiadomo dające wiele nieprawdziwych wyników i nie jest prawdą, że wykonujemy tylko u osób z objawami chorobowymi”. – Żąda się poświadczenia o braku zakażenia SARS-CoV-2 coraz częściej od zdrowych ludzi – podkreślił.

Obecnie nawet badania nie wystarczą, bo w wielu miejscach w Polsce i na świecie są konieczne paszporty covidowe wydawane osobom zaszczepionym, pomimo że zaszczepienie – jak widzimy – nie hamuje transmisji wirusa, a nawet jak wykazują badania, im więcej szczepień, tym więcej zachorowań – powiedział lekarz i wskazał, iż „powołuje się właśnie tutaj na przedstawione badania p. doktora Marka Sobolewskiego”.

REKLAMA

„Istotny aspekt rozpoznań choroby COVID”

Chcę zwrócić uwagę na taki istotny aspekt rozpoznań choroby COVID, bo w mowie potocznej często się mówi: ma COVID-a, zachorował na COVID-a, ale trzeba to jednak wyjaśnić, to jest nieprecyzyjne określenie. Mówiąc inaczej: COVID to jest ostra choroba zakaźna układu oddechowego, wywołana wirusem SARS-CoV-2, wiąże się z mikrozakrzepami w naczyniach otaczających pęcherzyki płucne i ciężką niewydolnością oddechową – wyjaśnił dr Martyka.

Ordynator oddziału zakaźnego dodał, iż „można być zakażonym tym wirusem i nie mieć COVID-a”. – Ale wytyczne kierowane do placówek ochrony zdrowia są jednak takie, że nakazuje się wpisywanie rozpoznań COVID, nawet jeśli pacjent trafia do lekarza z zupełnie inną chorobą, a przypadkowo test na obecność tego koronawirusa wypadł dodatnio – powiedział.

– Z takimi przypadkami spotykam się niejednokrotnie. To jest droga do wykazywania większych ilości zakażeń, a nawet zachorowań, bo jeśli pacjent ze złamaną ręką i brakiem objawów infekcyjnych ma dodatni test na SARS-CoV-2, to większość lekarzy wpisuje mu zgodnie z oficjalnymi wytycznymi symbol rozpoznania U071, co daje podstawy do stwierdzenia, że pacjent chorował na COVID-a – podkreślił dr Martyka. Ordynator wskazał, iż „gdyby zaczęto traktować tych pacjentów normalnie, tak jak w przypadku innych infekcji, bez wymazów, bez kwarantanny, nie byłoby problemu z przyjmowaniem i leczeniem chorych”.

„Zupełnie nielogiczne, pozbawione podstaw naukowych zarządzenia”

Paraliż ochrony zdrowia w znacznej mierze przyczynił się do zgonów osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2, którzy byli załatwiani w formie teleporady. Zwlekano wiele dni, nie badając tych pacjentów, tylko zgadując, jakie leki powinno się im wypisać. Ten paraliż ochrony zdrowia to nie tylko opóźnienie leczenia zakażeń SARS-CoV-2, ale zaniechanie leczenia innych chorób wymagających szybkiej interwencji, specjalistycznych przede wszystkim, choroby kardiologiczne, nowotworowe – powiedział.

Dr Martyka wskazał, że „liczba hospitalizowanych z powodu zakażenia SARS-CoV-2 w roku 2020 to około 1 procent wszystkich hospitalizacji”, a następnie dodał, że „w wyniku wprowadzenia specyficznych zarządzeń mieliśmy w tym roku 2020 około 2 miliony hospitalizacji mniej”.

Zatem czy powodem paraliżu służby zdrowia była ogromna ilość chorych czy raczej nieprzemyślane, błędne decyzje władz? – pytał. Podkreślił, że „pod pretekstem walki z pandemią wprowadza się zupełnie nielogiczne, pozbawione podstaw naukowych zarządzenia”.

Źródło: TV Trwam/NCzas

REKLAMA