
Polska po raz któryś ogłasza, że kupi od Amerykanów czołgi Abrams. Zbliża się podpisanie umowy na ich zakup. Co dokładnie kupujemy od Amerykanów i na czym, przynajmniej na początku, będzie polegał problem, na łamach „Najwyższego Czasu!” wyjaśnia major Michał Fiszer.
Zakup 250 amerykańskich czołgów M1A2 Abrams SEP v3 ogłoszono oficjalnie 14 lipca 2021 roku w jednostce w Wesołej. Czołgi są produkowane przez koncern General Dynamics w fabryce w Limie w stanie Ohio.
Teraz szef MON poinformował na Twitterze, że Kongres USA wyraził zgodę na sprzedaż Polsce 250 czołgów Abrams. Wskazał, że to już ostatni ważny krok przed podpisaniem umowy na ich zakup.
W sobotę, 5 marca przed południem z tej okazji Błaszczak zorganizował konferencję prasową, na której powiedział, że jest przekonany, iż transakcja na zakup czołgów zakończy się w krótkim czasie.
„I jak najszybciej będzie to możliwe, że na wyposażenie Wojska Polskiego trafią czołgi Abrams – najnowocześniejsze czołgi na świecie, które znacząco wzmocnią potencjał Wojska Polskiego” – powiedział szef MON.
Dodał, że będą rozlokowane we wschodniej części Polski, a więc trafią też na wschodnią flankę NATO, by odstraszać ewentualnego agresora.
Co kupujemy od Amerykanów i na czym polega problem?
W ubiegłym roku na łamach „Najwyższego Czasu!” zakup Abramsów analizował major Michał Fiszer, były szef rozpoznania powietrznego 8 Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego w Mirosławcu, uczestnik zagranicznych misji wojskowych z ramienia ONZ w byłej Jugosławii, w Iraku czy Kuwejcie.
„Czołgi są nam oczywiście bardzo potrzebne. We współczesnych armiach podstawową siłą na lądzie jest trio złożone z wojsk pancernych, wojsk zmechanizowanych i artylerii, uzupełnione czwartym bojowym elementem – wojskami aeromobilnymi, czyli piechotą transportowaną drogą powietrzną – przede wszystkim śmigłowcami (…) Nie ulega najmniejszych wątpliwości, że czołgi, które zamierzamy kupić, mają wysoką wartość bojową” – pisał mjr Fiszer.
„Problem polega na tym, że będziemy jedyną armią na świecie wyposażoną w niemieckie Leopardy 2 i amerykańskie M1A2 Abrams, posiadając dwa niezależne systemy logistyczne i dwa niezależne systemy szkolenia (…) Amerykańskie czołgi mają własny system dowodzenia i zarządzania polem walki – Force XXI Battle Command, Brigade-and-Below (FBCB2), współpracujący z radiostacjami SINGCARS. A Polacy używają opracowanych u nas systemów dowodzenia, przede wszystkim systemu Szafran, używanego na szczeblu dywizji i brygady, w batalionie używamy ZWDS-10S. Problemem będzie wzajemnie połączenie obu tych raczej niekompatybilnych systemów dowodzenia” – wskazywał.
Obszerna analiza do przeczytania poniżej.