Informacje w mediach od kilkunastu już dni – i trudno się temu dziwić – zdominował konflikt na Ukrainie. Krzysztof Szczawiński wyjaśnia na Facebooku „dlaczego dochodzi do wojen?″.
Rosyjska inwazja na Ukrainę trwa już trzynasty dzień. We wtorek rano sztab generalny ukraińskiej armii w komunikacie zamieszczonym na Facebooku przekazał, że wojska rosyjskie na Ukrainie kontynuują ofensywę, ale tempo ich przesuwania się znacznie spadło.
Czytaj więcej o wojnie na Ukrainie:
„Pojawiają się osoby trzecie”
– Tak samo jak między ludźmi, tak między większymi zbiorowościami dochodzi do różnic zdań – są różne interesy, różne systemy wartości, no i jest jakaś zastała sytuacja, w której np. ktoś ma na kogoś wpływ, a ta druga osoba tego wpływu nie chce i się wobec tego buntuje – jasna sprawa. No i jest też jakaś relacja sił – ale to, że ktoś jest silniejszy, wcale nie oznacza że będzie wszystko na słabszych wymuszał – to się zwyczajnie w dłuższym terminie nie opłaca – i tak samo nie opłaca się bić… – zaczyna Szczawiński.
Następnie zauważa, iż „zamiast się bić, to cywilizowane rozumne osoby oceniają kto jest silniejszy, kto może komu wyrządzić jakie szkody, no i na tej podstawie ustalają jakieś rozwiązanie – jakieś ustępstwa i ogólnie warunki dalszego współistnienia″.
– Tylko że w przypadku państw, gdy dochodzi do takiej sytuacji napięcia, to pojawiają się osoby trzecie, które mają interes w tym żeby konflikt wybuchł – bo mogą coś z tego uszczknąć, jakoś skorzystać, zarobić, lub po prostu relatywnie skorzystać na tym, że ci dwaj się wykrwawią i osłabią… – dodaje.
Jak zaznacza „oczywiście wymaga to zupełnie innego systemu wartości od naszego, ale nie miejmy złudzeń, że takie, bezwzględnie działające tylko we własnym interesie osoby nie istnieją…″.
„I dlatego mamy wojny…”
– No więc takie osoby trzecie będą utrudniać dojście do pokojowego rozwiązania, będą popychać do konfliktu, albo wręcz prowokować – a gdy sytuacja jest napięta, to niewiele potrzeba żeby sprowokować wybuch… – podkreśla Krzysztof Szczawiński i dodaje, że „dlatego mamy wojny…″.
– No więc uważajmy na osoby trzecie… – podsumowuje, „i dla jasności – te osoby trzecie mogą być tak w innych krajach, jak i w danych krajach, a nawet w ich rządach (asymetria ponoszonego ryzyka pomiędzy decydentami, a realnie poszkodowanymi)″.
Źródło: PAP/NCzas