Michalkiewicz: Nasz najważniejszy sojusznik chciał nas wsadzić na minę

Stanisław Michalkiewicz.
Stanisław Michalkiewicz. / foto: PAP
REKLAMA
Nasz najważniejszy sojusznik chciał nas wsadzić na minę, ale najwyraźniej Duch Święty oświecił naszych umiłowanych przywódców – komentuje zamieszanie z MIG-ami Stanisław Michalkiewicz.

Michalkiewicz na swoim youtubowym kanale komentuje najnowsze wydarzenia polityczne.

Ironicznie odniósł się do wizyty w Warszawie lewicowej wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamali Harris. Odwiedziny te porównał do przyjazdu swego czasu Leonida Breżniewa.

REKLAMA

Pamiętam, jak 50 lat temu Breżniew przyjechał do Warszawy. Pół miasta było wyłączone z ruchu. Teraz sytuacja się powtórzyła. Wygląda na to, Breżniew znowu nas odwiedził, ale oczywiście nie we własnej, straszliwej postaci, tylko postaci pani Harris – żartuje Michalkiewicz.

Nie wiem, z jaką misją do nas przyjechała. Rozmawiała z premierem, prezydentem i coś zapewne od nas by chciała. Przybyła w „kłopotliwym” momencie, bo nastąpił pewien zgrzyt w stosunkach między Polską, a USA – wskazuje.

Nasz najważniejszy sojusznik chciał nas wsadzić na minę – komentuje Michalkiewicz, odnosząc się do „zielonego światła” dla Polski na przekazanie myśliwców MIG-29 Ukrainie. Gdy Polska zaproponowała, że przekaże je najpierw do NATO, pod władanie USA, a wtedy mogą trafić na Ukrainę, to USA wycofały się z pomysłu, uznając go za „ryzykowny”.

Najwyraźniej Duch Święty oświecił naszych umiłowanych przywódców, bo tym razem nie daliśmy się na tę minę nabrać. Zwróćcie Państwo uwagę, że kiedy Polska miała przekazać Ukrainie myśliwce, to posunięcie nie było ryzykowne, a stało się ryzykowne dopiero, gdy myśliwce Ukrainie miałby przekazywać ewentualnie Stany Zjednoczone – uwypukla Michalkiewicz.

Jeszcze dalej w swych rozważaniach poszedł minister obrony Wielkiej Brytanii, który zapowiedział, że jeśli Polska przekaże myśliwce Ukrainie, to Wielka Brytania będzie Polskę wspierała. Pewnie tak samo, jak w 1939 roku – ironizował.

Michalkiewicz ocenił, że ruch Polski w kwestii MIG-ów może oznaczać, iż „ostre objawy gorączki wojennej u przynajmniej niektórych przywódców Polski powoli zaczynają ustępować”.

Co zrobi Biden?

Nie mówmy jednak „hop”. Kilka dni temu grupa wpływowych osobistości, niestety nie znamy ich nazwisk, wystosowała list do prezydenta Joe Bidena. Apelują, by jednak zarządził on zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą. Pytanie: kim są ci ludzie i czy Biden musi się z ich zdaniem liczyć? – zastanawia się Michalkiewicz.

Wskazuje, że „zamknięcie nieba” nad Ukrainą niosłoby za sobą konsekwencje niemożliwe w tym momencie do ocenienia.

Takie propozycje, w dosyć natarczywej formie ostatnio, wielokrotnie były też przedstawiane przez prezydenta Ukrainy Zełenskiego. NATO jednak się z tym nie kwapi, bo wie, że stałoby się stroną konfliktu, czego nie chce – mówi publicysta.

Widać jednak, że aktualnie zarówno Zełenski, jak i Putin są gotowi na pewne ustępstwa. Putin nie docenił Ukrainy, nie spodziewał się, że stawi tak skuteczny opór. Teraz już o denazyfikacji nie ma mowy. Pytanie, na jakie rozsądne ustępstwa teraz pójdzie Ukraina. Widać też, że Zełenskiemu zależy na umiędzynarodowieniu konfliktu, ale Europa zachowuje się przytomnie i nie chce „rozlewu” konfliktu. Chyba, że prezydent Biden będzie musiał posłuchać sygnatariuszy tego listu… – podsumowuje Michalkiewicz.

REKLAMA