Prof. Zembala napisał TO w liście pożegnalnym. „Postawiono mi ultimatum”

Prof. Marian Zembala nie żyje.
Prof. Marian Zembala nie żyje. (Fot. PAP)
REKLAMA
Rodzina zmarłego prof. Mariana Zembali miała wysłać maila z informacją o pogrzebie wybitnego kardiochirurga do pracowników Śląskiego Centrum Chorób Serca, którą to placówką kierował profesor. W liście miała przekazać, że nie życzy sobie na pogrzebie obecności dwóch osób. Przed śmiercią prof. Zembala miał dostać swoiste ultimatum. O sprawie donosi Radio ZET.

Rodzina prof. Zembali wyraźnie zaznaczyła, że nie życzy sobie na pogrzebie obecności nowego dyrektora Śląskiego Centrum Chorób Serca prof. Piotra Przybyłowicza oraz jego bliskiej współpracownicy, szefowej pielęgniarek w tym szpitalu, mgr Moniki Parys. Oświadczono to w mailu do pracowników placówki. Ostatnie pożegnanie zmarłego zaplanowano na 26 marca.

„Jako rodzina zmarłego na tejże uroczystości nie życzymy sobie obecności Prof. Piotra Przybyłowskiego i Mgr Moniki Parys” – czytamy w cytowanej przez Radio ZET wiadomości. Mail miał zostać wysłany w czwartek rano.

REKLAMA

„Prosimy, by Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu reprezentowane było przez jego Twórców i Założycieli: Prof. Mariana Gąsiora, Prof. Zbigniewa Kalarusa, Prof. Lecha Poloskiego, Mgr Bożenę Dudę oraz mgr. Urszulę Gąsior” – dodano.

Prof. Przybyłowski został mianowany na następcę prof. Zembali na początku tygodnia, decyzją resortu zdrowia. Radio ZET, powołując się na swoich informatorów, donosi, że rodzina zmarłego uważa, że w ciągu ostatnich miesięcy trwała walka o to, by z placówki zniknął syn prof. Zembali – prof. Michał Zembala. Ten jednak sprawy nie komentuje.

„Postawiono mi ultimatum”

Prof. Marian Zembala został znaleziony w basenie w swoim domu 19 marca 2022 roku. Zmarły miał zostawić list pożegnalny do swojej rodziny. Wiele osób z jego otoczenia nie dowierza jednak, że mógł posunąć się do ostatecznego kroku.

Treści listu nie ujawniono. Radio ZET jednak miało ustalić, że w liście pojawia się wzmianka o ultimatum, jakie miał dostać w związku z sytuacją w kierowanym przez niego szpitalu. Zmarły miał napisać w liście, że „postawiono mu ultimatum”. Pod jego adresem miały być kierowane żądania, by pozbył się z placówki własnego syna, którego sam jednak uważał za jeszcze bardziej wybitnego od siebie lekarza.

Jak stwierdził w rozmowie z rozgłośnią jej informator pracujący w placówce, prof. Zembala „czuł się zaszczuty i osaczony”. Wokół zmarłego od miesięcy miała bowiem narastać presja, by odszedł ze stanowiska. Ponadto oskarżano go, że szykuje swojego syna na następcę. Prof. Michał Zembala jest bowiem także wybitnym kardiologiem.

Kontrowersyjna decyzja nowego dyrektora

Pytane o to, w jakim trybie wyłoniono nowego dyrektora Śląskiego Centrum Chorób Serca, resort zdrowia odpowiedział: „Z uwagi na konieczność zapewnienia niezakłóconego i prawidłowego funkcjonowania tej jednostki, Minister Zdrowia skorzystał z przysługujących mu kompetencji i z dniem 23 marca 2022 r. wyznaczył Pana prof. dr hab. n. med. Piotra Przybyłowskiego do pełnienia obowiązków Dyrektora Naczelnego”.

Ministerstwo podkreśliło, że prof. Przybyłowski został mianowany pełniącym obowiązki dyrektora, więc na stanowisku pozostanie maksymalnie przez 6 miesięcy.

Jednak jedną z pierwszych decyzji nowego dyrektora było usunięcie ze strony internetowej szpitala zdjęcia prof. Zembali z sekcji władze i zastąpienie go swoją fotografią. Część personelu miała w związku z tym faktem mieszane uczucia. – Wielu lekarzy i pracowników personelu jest wciąż w szoku po tym, co się stało. Można było przynajmniej poczekać do pogrzebu – stwierdzili wieloletni współpracownicy prof. Zembali.

Spór w ŚCCS

Radio ZET ustaliło, że w ŚCCS od ponad dwóch lat trwał spór wśród kadry kierowniczej, a syna profesora, prof. Michała Zembalę, oskarżano o to, że zarządzana przez niego Klinika przynosi szpitalowi straty. Były minister zdrowia przez długi czas miał próbować pogodzić skłócone grupy, ostatecznie jednak spór przybrał obrót niekorzystny dla jego syna. 18 marca prof. Michał otrzymał wypowiedzenie z funkcji szefa kliniki kardiologii. Z relacji jednego z pracowników szpitala wynika, że 72-latek bezpośrednio po tym wydarzeniu miał się załamać i pożegnać z pracownikami szpitala „jakby miał już nie wrócić”.

Według Radia ZET, prof. Michałowi Zembali zarzucano, że prowadzona przez niego placówka przynosi straty całemu szpitalowi. „Zarzucano mu, że jego klinika przynosi straty szpitalowi, ale niewykluczone, że odpowiedzialność za to spoczywała na administracji rozliczającej się z NFZ” – czytamy.


Ciało prof. Mariana Zembali znalazła rodzina w basenie znajdującym się przy jego rodzinnym domu w Zbrosławicach. Makabrycznego odkrycia dokonano 19 marca.

Prokuratura ujawniła wstępne wyniki sekcji zwłok. Wynika z nich, że przyczyną śmierci prof. Zembali było utonięcie. Oficjalnie potwierdzono także, że były minister zdrowia zostawił list pożegnalny.

Prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Tarnowskich Górach śledztwo zostało wszczęte pod kątem art. 151 Kodeksu karnego. Przepis ten mówi o namawianiu lub udzieleniu pomocy w popełnieniu samobójstwa. Jak zaznaczają śledczy, to standardowa kwalifikacja w przypadku wyjaśniania okoliczności samobójstw. – Nic nie wskazuje, żeby ktoś pomógł panu profesorowi targnąć się na własne życie – podkreśliła prok. Szymocha-Żak.


CZYTAJ WIĘCEJ:


Źródła: Radio ZET/NCzas

REKLAMA