Rząd chce interweniować na rynku kredytów. Słynne powiedzenie wiecznie żywe

Obrazek ilustracyjny/Fot. Foto: flickr/ PAP
Obrazek ilustracyjny / Foto: flickr/ PAP (kolaż)
REKLAMA
Rząd Prawa i Sprawiedliwości przymierza się do kolejnego bohaterskiego pokonywania problemu, który stworzył. „Na stole” leży propozycja „pomocy” w spłacie kredytów.

W związku z rezultatem polityki ostatnich lat, czyli szalejącej inflacji, Rada Polityki Pieniężnej po raz siódmy z rzędu podwyższyła stopy procentowe.

Pierwsza z cyklu podwyżek nastąpiła w październiku ubiegłego roku. Od tego czasu Rada Polityki Pieniężnej podnosiła stopy co miesiąc. Ostatnio – wczoraj – aż o 100 punktów bazowych. Z 3,50 proc. do 4,50 proc.

REKLAMA

To sprawia, że w szalejącym tempie drożeją kredyty (co dziwne, nie rosną wcale albo rosną minimalnie np. oprocentowania lokat). W ciągu pół roku przeciętna rata przeciętnego kredytu mieszkaniowego wzrosła miesięcznie niemal dwukrotnie. Istnieje ryzyko, że niektórzy niebawem utracą płynność finansową, nie będą w stanie spłacać kredytów, przez co stracą mieszkania.



Rząd chce takiej sytuacji zapobiec i wymyślił pewne rozwiązania. Jak podaje RMF FM, „na stole” leżą przede wszystkim dwie propozycje – dopłaty oraz ustalane odgórnie niższe marże.

W ramach Funduszu Wsparcia Kredytobiorców najgorzej zarabiający mieliby otrzymać wieloletnie nieoprocentowane pożyczki na spłacenie rat. Niewykluczone jest także bezzwrotne dopłacanie przez państwo do kredytów.

Rozważane jest ponadto ustawowe ograniczenie marż kredytowych na kilka miesięcy. To miałoby nieco obniżyć raty kredytów.

Słynne powiedzenie Stefana Kisielewskiego, że „socjalizm to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju!”, wiecznie żywe.

Pojawiają się już komentarze ekonomistów, że jeśli rząd rzeczywiście zamrozi marże, to banki podniosą wskaźnik WIBOR i wyjdą na „swoje”. Różnica między stopami procentowymi a WIBOR byłaby po prostu jeszcze wyższa niż obecnie.

Na Twitterze Rafał Mundry przypomina, że rozwiązania mające pomóc w spłacie kredytów wprowadzono już w 2019 roku. Czyżby były nieskuteczne? A może chodzi o sprawienie wrażenia, że rząd „coś” robi? Coś nam się wydaje, że już niebawem projekt ten zostanie nazwany umownie kolejną „tarczą”. Nie ulega też wątpliwości, że narracyjnie winę za całą tę sytuację rząd będzie próbował „zrzucić” na wojnę. I słowem nie piśnie, dlaczego przed wojną również drożało.



 

REKLAMA