Ekonomiczni analfabeci chcą gasić pożar benzyną. Lewica i PiS o 700+ zamiast 500+

Lewica, PiS, Mem Źródło: Twitter
Lewica, PiS, Mem Źródło: Twitter
REKLAMA
Partia Razem domaga się podwyżki świadczenia 500 plus do 700 zł od lipca oraz jej automatycznej waloryzacji. Nikt tam chyba nie zastanawia się nad tym, czy Polacy to wytrzymają. Najgorsze, że PiS jest gotów rozważyć tę opcję.

– Domagamy się podniesienia kwoty świadczenia wychowawczego 500 plus do 700 złotych od lipca bieżącego roku, a także wprowadzenie automatycznego mechanizmu waloryzacji tego świadczenia o wskaźnik inflacji co roku – oświadczył członek zarządu krajowego partii Razem Maciej Szlinder.

Według niego, gdyby taki mechanizm waloryzacji obowiązywał do tej pory, to już maju br. polskie rodziny nie otrzymywałyby 500 zł na dziecko, ale ponad 650 zł.

REKLAMA

Według niego, taka waloryzacja jest konieczna także ze względu na to, że byłaby krokiem przełomowym w polityce społecznej i w systemie świadczeń.

– Jeżeli nie chcemy, żeby polskie dzieci były ubogie, żeby popadały w biedę, to konieczne jest utrzymywanie właśnie tego typu świadczeń powszechnych, ale także regularna waloryzacja – podkreślił Szlinder.

Posłanka Magdalena Biejat podkreśliła, że także jako mama wie, ile kosztuje utrzymanie i wychowywanie dziecka. – Nawet o 20 proc. wzrosły koszty mleka modyfikowanego dla niemowlaków – zauważyła.

Wskazywała także na rosnące ceny żywności, leków, obuwia oraz koszty utrzymania, czy wykształcenia dzieci, ale zdaje się, że nie potrafi zrozumieć tego, że to m.in. dzięki 500 plus.

Z kolei poseł Maciej Konieczny zaznaczył, że „przewidywalny, trwały mechanizm waloryzacji świadczeń to jest coś absolutnie kluczowego dla partii Razem”. Konieczny, który był współzałożycielem tej partii zwrócił uwagę, że postulat waloryzacji 500 plus „nieprzypadkowo od początku jest w programie” Razem.

Najgorsze, że piątek rano rzecznik rządu Piotr Müller powiedział co prawda w Radiu Zet, że nie ma w tej chwili decyzji o podwyżce świadczenia 500 plus do 700 zł, ale  nie wykluczył, że „jakieś modyfikacje, kiedyś w przyszłości mogą nastąpić”.

Pisaliśmy o tym szerzej: Będzie „700 Plus”? Rzecznik rządu zabrał głos

I nikt się nie przejmuje, że im więcej rozdawanych pieniędzy, tym mniejsza ich wartość czyli większa inflacja. W sumie rządowi to na rękę – inflacja nie bez przyczyny jest potocznie nazywana „ukrytym podatkiem”, bo dzięki niej rząd wykrada z naszych portfeli znacznie więcej pieniędzy, a cała winę za wzrost cen zwala na Putina. A inflacja rośnie m.in. dzięki rozdawnictwu i nadmiernym rządowym wydatkom.

Źródło: PAP, NCzas

REKLAMA