Kosmiczne ceny gazu i węgla? Władza radzi, byś pozbierał w lesie chrust

Zbieranie chrustu.
Drewno, chrust - zdj. ilustracyjne. (Fot. Kawamaru/Pixabay)
REKLAMA
Władza PO zachęcała głodujących do zbierania szczawiu i mirabelek, a obecna władza radzi Polakom, by zbierali chrust. To odpowiedź PiS na szalejącą drożyznę.

W ostatnim czasie koszty ogrzewania domu czy mieszkania rosną w szalonym tempie.

Ogrzewanie gazem, do czego przez lata zachęcano w ramach postawy „eko” i tworzono preferencyjne prawo, już jest co najmniej dwukrotnie wyższe niż jeszcze kilka miesięcy temu. Ceny węgla osiągnęły kosmiczną cenę i sięgają 3 tys. zł za tonę.

REKLAMA

To zapewne nie koniec podwyżek przed jesienno-zimowym okresem grzewczym. Rządzący jak zwykle są z siebie zadowoleni, ogłaszają kolejne „sukcesy”, a co złego, to wiadomo, że nie oni.

Ba! Oni oczywiście dbają o Polaków i w ramach tego dbania zachęcają do zbierania w lesie chrustu na opał.

„Cały czas obowiązuje możliwość zbierania gałęzi na opał” – stwierdził podczas konferencji prasowej wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka.

Zbieranie to jest naturalnie obłożone szeregiem uregulowań. Nie jest tak, jak mogłoby wynikać z wypowiedzi ministra, że przysłowiowy Kowalski pójdzie do lasu, nazbiera chrustu, zapakuje do samochodu i wywiezie do domu.

Prawdą jest, że zebrać trzeba sobie samemu. Najpierw jednak należy się zgłosić do leśniczego, który wskaże nam miejsce.

Gdy już uzbieramy, musimy ułożyć to wszystko na stosie. Wówczas przyjdzie odpowiedni urzędnik, oceni „klasę” drewna i odpowiednio wyceni. Niedopuszczalne jest np. zbieranie drewna, którego średnica dolnej części przekracza 5 cm bez kory.

Cena? To już zależy od nadleśnictwa. Średnio za metr sześcienny drewna o klasie S4 zapłacimy od 75 do 150 zł, a za drewno klasy S2AP od 250 zł do nawet 300 zł za m sześc.

Dobra wiadomość jest taka, że nie każą płacić za wstęp do lasu i samo zbieranie. Wiwat władza!

REKLAMA