Tarcia w rządzie. Morawiecki miał wiedzieć o tym już od lutego. „Powinien za to polecieć”

Premier Mateusz Morawiecki (L-dół), wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński (3P-środek), wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin (P) rzecznik prasowy rządu Piotr Mueller (2P), minister infrastruktury Andrzej Adamczyk (2L-środek), minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro (3P-góra), wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk (4P-środek), minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński (L-środek), minister klimatu i środowiska Anna Moskwa (2L-góra), wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki (L-góra) oraz wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin (3L-góra) na sali plenarnej Sejmu w Warszawie Źródło: PAP
Premier Mateusz Morawiecki (L-dół), wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński (3P-środek), wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin (P) rzecznik prasowy rządu Piotr Mueller (2P), minister infrastruktury Andrzej Adamczyk (2L-środek), minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro (3P-góra), wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk (4P-środek), minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński (L-środek), minister klimatu i środowiska Anna Moskwa (2L-góra), wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki (L-góra) oraz wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin (3L-góra) na sali plenarnej Sejmu w Warszawie Źródło: PAP
REKLAMA

Tarcia w rządzie Mateusza Morawieckiego. „Dziennik Gazeta Prawna” donosi, że o możliwym braku dostaw węgla kamiennego z Rosji premier rządu warszawskiego miał być ostrzegany przez minister klimatu Annę Moskwę już w pierwszym dniu wojny na Ukrainie. I co najmniej od tamtej pory w Radzie Ministrów ma trwać gorąca debata na temat tego, kto ma kupować węgiel.

Według gazety pierwsze pisemne ostrzeżenie o możliwym przerwaniu dostaw węgla z Rosji miało trafić na biurka szefa rządu warszawskiego Mateusza Morawieckiego i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina już 24 lutego, czyli w dniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Pochodziło ono od minister klimatu Anny Moskwy. Szefowa tego resortu miała też poinformować o swoich planach złożenia wniosku do premiera ws. zwiększenia zapasów węgla przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych (RARS) lub utworzenia specjalnej rezerwy.

REKLAMA

Jednak, powołując się na rozmówcę z KPRM, DGP podaje, że wówczas działania RARS miały obejmować zapasy węgla dla elektrowni i ciepłowni – nie zaś dla odbiorców indywidualnych. Dla tych ostatnich węgiel miały kupować spółki.

Na pismo Moskwy zareagował Sasin – na początku marca. Szef MAP był przychylny postulatom minister i sugerował dalsze kroki, w tym rozważenie zakupu węgla z importu przez RARS. Miałoby to stanowić uzupełnienie innych działań – zwiększenia wydobycia węgla w kopalniach czy importu tego surowca przez państwowe spółki. Już na początku marca Sasin szacował, że niedobór węgla energetycznego może wynieść około 3 mln ton.

Z relacji gazety wynika, że kilka dni później na biurko Morawieckiego trafiło kolejne pismo do minister klimatu. Tym razem szefowa resortu zwróciła się z prośbą o pilne podjęcie decyzji o utworzeniu rezerwy strategicznej węgla kamiennego. Jak podkreśliła, wspiera ją w tym Jacek Sasin. Szefowie MAP i resortu klimatu wspólnie postulowali też rozważenie zakupu węgla z importu, a także by RARS magazynowała i transportowała ten surowiec.

Według DGP reakcja premiera rządu warszawskiego miała nastąpić dopiero w pierwszej dekadzie maja. Wówczas zadecydował on o „utrzymaniu rezerwy” węgla. Zgodził się jednak na ilość mniejszą od postulowanej.

24 czerwca z Ministerstwa Aktywów Państwowych do KPRM miało – w trybie niejawnym – trafić pismo przypominające o problemie z dostępnością węgla.

Węgiel miały zakupić spółki. Jak się jednak okazało podczas poniedziałkowej narady, ostatecznie tego nie zrobiły. Od początku miały się uchylać od tego zadania, wskazując m.in. na Kodeks handlowy czy Kodeks pracy. Na te problemy wskazywał Sasin.

– Od pierwszego dnia mieliśmy wrażenie, że nikt nie chce się tym zająć. Sasin boi się buntu w spółkach górniczych w związku z tym, że ściąga węgiel z zagranicy, zamiast wydobywać krajowy. Jakby ci, którzy są za to bezpośrednio odpowiedzialni, wzięli się za to dwa miesiące temu, byłoby to bardziej realne. Dziś nie ma wyjścia, trzeba robić wszystko, co się da – miał powiedzieć gazecie współpracownik premiera rządu warszawskiego.

13 lipca Morawiecki wydał dwóm spółkom polecenie w tej sprawie. Według KPRM rozwiewa to wszelkie wątpliwości prawne. Kancelaria premiera uważa to też za dowód, że MAP nie był w stanie zmusić spółek do zakupu węgla. Z kolei otoczenie Sasina podkreśla, że to on miał rację, wskazując na problemy prawne.

Jak przypomina DGP, polecenie premiera zostało wydane na podstawie „specustawy ukraińskiej” z 12 marca. Dwie spółki – Węglokoks i PGE Paliwa – są zobowiązane do końca sierpnia zakupić węgiel energetyczny w ilości odpowiednio: 2 mln i 2,5 mln ton. Do Polski ma on trafić najpóźniej pod koniec października 2022 roku.

Jak przypomniał na Twitterze publicysta Łukasz Warzecha, Morawiecki w kwietniu ogłosił tzw. ustawę sankcyjną, w której zawarty był zapis dot. embarga na rosyjski węgiel. Ostatecznie prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę 14 kwietnia 2022 r.

Rząd zamrozi majątki Polaków?! Niebezpieczna zmiana pod pretekstem sankcji na Rosję

„Jeśli mimo ostrzeżeń to sam PMM wymyślił natychmiastowe embargo na rosyjski węgiel od kwietnia, powinien za to polecieć. Nawet nie ze względów wizerunkowych, ale za zasadzie zwykłej odpowiedzialności politycznej” – wskazał.

REKLAMA