Tajemnicza śmierć handlarza bronią od respiratorów-widmo. Co się stało z ciałem Andrzeja I.?

Cmentarz.
Obrazek ilustracyjny. Foto: PAP
REKLAMA

Nowe informacje w sprawie śmierci byłego handlarza bronią, który sprzedawał respiratory-widmo rządowi warszawskiemu. Z medialnych doniesień wynika, że 71-letni Andrzej I. najprawdopodobniej nie żyje. Mężczyzna miał umrzeć w Albanii. Jest jednak wiele znaków zapytania w tej sprawie.

Według albańskich służb Andrzej I. miał umrzeć śmiercią naturalną, a z jego ciała pobrane miały zostać, po śmierci, próbki do badań – m.in. z krwi. Jak donosi „Fakt”, na tej podstawie śledczy w Tiranie mieli wykluczyć udział osób trzecich w śmierci I. Według tabloidu ciało zmarłego miało w trumnie trafić do Polski.

REKLAMA

Według „Faktu”, ciało Andrzeja I. miało zostać znalezione przez policję w Tiranie 20 czerwca 2022 roku. Albańską policję miała zaalarmować mieszkająca w Polsce rodzina handlarza. Bliscy bowiem nagle nie mogli się z nim skontaktować.

– Ciało mężczyzny odnaleziono w jednym z apartamentów przy bulwarze Bajram Curii w Tirani – poinformowała tamtejsza policja.

Tabloid powołuje się także na albańskiego korespondenta politycznego telewizji Top Channel w Tiranie, Muhameda Veliu. Według niego zwłoki I. miały trafić do kostnicy zakładu medycyny sądowej położonej ok. 6 km od centrum Tirany. Zakład mieści się w specjalnie wydzielonym budynku na terenie dużego kompleksu szpitalnego. Ma także specjalną ochronę.

„Kiedy zjawiliśmy się tam w niedzielę, ochroniarz od razu poinformował nas, że jest to teren szczególnie chroniony i nie powinniśmy się do niego zbliżać” – relacjonują dziennikarze „Faktu”.

– To tam zwłoki Andrzeja I. zostały sprawdzone przez specjalistów, a także pobrano z nich próbki krwi, oraz wycinki tkanek do badań – miał powiedzieć cytowany przez tabloid Veliu.

Wyniki badań mają wskazywać, że I. zmarł z przyczyn naturalnych. Nie wiadomo jednak, co znajduje się w raporcie z autopsji przeprowadzonej w Albanii. Prokuratura nie ujawniła też, czy w sekcji zwłok uczestniczyli przedstawiciele Polski.

Dalej czytamy, że „Fakt ustalił, że z całą pewnością po tych procedurach ciało Andrzeja I. trafiło do Polski w trumnie”.

Jak podkreślał Veliu odnosząc się do kremacji zwłok, w Albanii „nie ma takiej tradycji”. – W Albanii nigdy przenigdy nie kremujemy ciał. Taka procedura nie istnieje – zaznaczył.

– U nas działa to tylko w jeden sposób: zwłoki zmarłych są grzebane w ziemi. Kremacja nie jest możliwa. Tego, o czym mówisz, umieszczania zwłok w krematorium, nigdy nie praktykowaliśmy. Tak, więc jeśli ktoś twierdzi, że zwłoki tego człowieka (Andrzeja I – red.) najpierw trafiły do krematorium, a potem zostały wysłane do Polski, to nie jest to prawda. Takie rzeczy się nie dzieją – dodał.

Jak dodał, w Albanii nie ma nawet krematoriów.

Dziennikarz zaznaczył również, że kiedy albańska policja znajduje w domu zwłoki, wówczas zabiera ciało do kostnicy w zakładzie medycyny sądowej. Tam przeprowadzana jest sekcja zwłok – sprawdzane są „tkanki serca, żołądka”, a lekarz „bada, czy nie doszło do zatrucia, pobiera próbki krwi do analizy, żeby spróbować ustalić, co się stało”. Na koniec sporządzany jest szczegółowy raport, a ciało zostaje wydane rodzinie.

– W sprawie, o której rozmawiamy, mamy do czynienia nie z obywatelem Albanii, a Polski. W tym przypadku po tej całej oficjalnej procedurze ciało zostało wydane z kostnicy i trafiło na lotnisko. A z lotniska zostało samolotem przewiezione do Polski. Oto chronologia zdarzeń w tej sprawie – zapewniał.

Mafie? Służby? Loże? Tajemnicza śmierć handlarza bronią od respiratorów. Wiele sprzecznych informacji

REKLAMA