Z medialnych doniesień wynika, że nie żyje właściciel firmy handlującej bronią, który w dobie mniemanej pandemii sprzedał Ministerstwu Zdrowia respiratory-widmo. Jego żona twierdzi, że mężczyzna był zdrowy, choć uskarżał się na ból serca.
Handlarz bronią Andrzej I. miał na zlecenie rządu warszawskiego podczas pandemii dostarczyć respiratory. Mimo że z obiecanych przeszło 1200 maszyn do Polski trafiło tylko 200, pod koniec 2020 roku I. spokojnie wyjechał z kraju nie niepokojony przez nikogo. Na „interesach” z nim pandemiczny resort zdrowia przepuścił około 50 mln zł z kieszeni podatników.
Informacje o śmierci 71-letniego Andrzeja I. krążą od kilku tygodni w przestrzeni publicznej. Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie, prok. Karol Blajerski, potwierdził te nieoficjalne doniesienia w rozmowie z tvn24.pl. W marcu 2022 roku lubelska prokuratura wystawiła list gończy za Andrzejem I.
Pisaliśmy o tym szerzej: Handlarz bronią od respiratorów-widmo nie żyje? Szokujące kulisy afery
W między czasie „Fakt”, powołując się na albańskich dziennikarzy, doniósł, że być może ciało znalezione w Albanii wcale nie należało do Andzeja I.
Albańscy dziennikarze piszą o mężczyźnie o inicjałach A.H. „Ci [dziennikarze], opierając się na źródłach miejscowej policji, twierdzą, że znalezionym zmarłym nie był Andrzej I., a osoba o inicjałach A.H. Nijak do polskiego handlarza bronią nie pasuje też wiek ofiary. Jest ona bowiem o dwa lata starsza od 71-letniego Andrzeja I.” – podał „Fakt”.
Pisaliśmy o tym szerzej: Handlarz bronią od afery z respiratorami jednak nie umarł w Albanii? Nowe doniesienia
Obecnie jednak zdaje się przeważać wersja, w której znaleziony mężczyzna był jednak rzeczonym handlarzem bronią. Ten sam „Fakt” dotarł do wdowy po Andrzeju I. Ewa I. jest wspólniczką męża w firmie E&K sp. z o.o., czyli przedsiębiorstwie, które podpisało umowę z Ministerstwem Zdrowia na dostarczenie respiratorów.
Kobieta nie chciała rozmawiać z mediami. Poinformowała jedynie, że ostatni raz widziała męża 1,5 roku temu. Kontaktowała się jednak z mężczyzną telefonicznie – ostatni raz w sobotę.
W poniedziałek Andrzej I. miał zostać odnaleziony martwy. – W poniedziałek jego przyjaciel próbował się z nim skontaktować, ale on nie odbierał telefonu. Po wielu nieudanych próbach zawiadomiliśmy tamtejszą policję. Wtedy okazało się, że nie żyje – powiedziała kobieta.
Dalej Ewa I. stwierdziła, że jej mąż „nie chorował, ostatnio tylko skarżył się, że boli go serce”.