Rok od śmierci komunistycznego zbrodniarza. Jak (nie) ścigano Stefana Michnika

Stefan Michnik. Fot. Wikipedia
Stefan Michnik. Fot. Wikipedia
REKLAMA

27 lipca 2022 roku mija rok od śmierci komunistycznego zbrodniarza Stefana Michnika. Jak to się stało, że uniknął kary? Przypominamy tekst, który pojawił się w drukowanej wersji tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Prokuratorzy pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej postawili Stefanowi Michnikowi 93 zarzuty zbrodni komunistycznych (bezprawne aresztowania, orzekanie kar długoletniego więzienia i kar śmierci). Sęk w tym, że zrobili to dopiero w 2019 roku, po 19 latach (nie)ścigania tego komunistycznego mordercy sądowego. Inni czerwoni oprawcy byli „ścigani” w podobny sposób.

REKLAMA

Z rozbrajającą szczerością pion śledczy IPN informował, że co najmniej od 2008 roku Michnik nie kontaktował się z polskimi służbami. Nie odbierał także korespondencji. Najpierw mieszkając w jednorodzinnym domu w miasteczku Storvreta pod Uppsalą, a później, do końca życia w ekskluzywnym domu seniora (apartamenty, zajęcia rekreacyjne, święta żydowskie, kuchnia koszerna; Michnik miał szczególnie cenić sobie spotkania z innymi pensjonariuszami „przy kawie i domowych bułeczkach”).

Spytajmy: czy tak wygląda poważne ściganie? Wobec nieudolności (nie)ścigających Szwecja właściwie nie miała wyjścia: odmawiała ekstradycji Michnika. Największa wina socjalistycznego królestwa polegała na przyjęciu mordercy w 1969 roku.

Michnik cierpiący

Polska procedura (nie)ścigania Stefana Michnika sięga 1999 roku, kiedy na biurku Hanny Suchockiej – ówczesnej minister sprawiedliwości – znalazły się dwa wnioski: o wszczęcie śledztwa wobec stalinowca (autorstwa Ligi Republikańskiej) oraz jego ekstradycję ze Szwecji. Zarzuty były konkretne: wydawanie wyroków śmierci w sfingowanych procesach politycznych, co w myśl polskiego kodeksu karnego stanowi przestępstwo. Oba wnioski nie doczekały się rozstrzygnięcia.

W jednym z wywiadów Suchocka stwierdziła, że nie zajmie się ewentualną ekstradycją Michnika do Polski, gdyż sprawa nie leży w kompetencjach prokuratury powszechnej, ale IPN (który jeszcze nie istniał i w którego powołanie mało kto wówczas wierzył). W 2000 roku IPN jednak powstał i zapowiedź wystąpienia o ekstradycję Michnika – jako winnego zbrodni sądowych – była pierwszą publiczną deklaracją, jaką złożył prof. Witold Kulesza. Wkrótce jednak został on odwołany.

(Nie)ściganie Michnika sprawiło, że ten komunistyczny morderca mógł twierdzić, iż przeszłość jest jego prywatną sprawą. Udzielał też wywiadów. „Nowej Gazecie Polskiej” (szwedzkiemu dwutygodnikowi polonijnemu); w 1999 roku powiedział: „Moje nazwisko pojawiło się w prasie w 1969 roku jako argument przeciwko Adamowi”.

Przyrodni brat Adam (tak jak Stefan, przyjął nazwisko po wspólnej matce – komunistycznej aktywistce Helenie Michnik, ojcem Stefana był komunista Samuel Rosenbusch, ojcem Adama komunista Ozjasz Szechter) odwdzięczał się, że Stefan w czasach stalinowskich był za młody, żeby to wszystko zrozumieć; a współcześnie za stary, żeby go sądzić. Naczelny „GW” nie pozostał dłużny również w nekrologu: „Mój Brat wiele wycierpiał z mojego powodu, choć nie z mojej winy”.

A ja twierdzę, że bardziej cierpiały ofiary Stefana. Katowane i mordowane na Rakowieckiej, potem zrzucane do bezimiennych dołów na „Łączce”.

Tadeusz M. Płużański

O tym, jak (nie) ścigano innych komunistycznych zbrodniarzy, przeczytacie Państwo w tekście poniżej.

Bezkarni. Jak (nie) ścigano Michnika, Wolińskiej, Morela

 

REKLAMA