Zaniepokojona matka: 25 proc. dziewczynek w klasie córki identyfikuje się jako trans

szkoła
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: MaxPixel
REKLAMA

Zaniepokojona matka opisała na blogu Parents with Inconvenient Truths about Trans (PITT) na platformie Substack sytuację w klasie jej córki. Dużej części dziewczynek wydaje się, że są transseksualne.

Platforma Substack to wolnościowe medium społecznościowe, na którym można wyrażać poglądy bez narażenia na cenzurę. W serwisie powstał blog Parents with Inconvenient Truths about Trans (PITT), na którym rodzice dzielą się doświadczeniami dot. szkodliwego wpływu ideologii genderyzmu na dzieci.

REKLAMA

25 proc. dziewczynek w klasie identyfikuje się jako trans

Na blogu pojawił się wpis zaniepokojonej matki (najprawdopodobniej z USA), która opisuje sytuację w klasie jej córki. Aż jedna czwarta dziewczynek twierdzi, że są transseksualne.

„Jedna czwarta dziewcząt w klasie mojej córki identyfikuje się jako transpłciowa. Siedem z 28. Kiedy poinformowałam o tym niedawno na Twitterze, zostałam zaatakowana za to, że jestem TERF-em (feministką, która nie uznaje zmiennopłciowców za prawdziwe kobiety – red.), który wymyśla śmieszne historie, aby skrzywdzić osoby trans. Chociaż mogę być TERF-em, nie wymyśliłam tego. Jedna czwarta dziewcząt w klasie mojego dziecka identyfikuje się jako chłopcy. Jedna z nich miała w tym roku cztery różne imiona, wszystkie pochodzące z serii anime” – napisała zaniepokojona matka.

„Co się dzieje w szkole mojego dziecka”?

„Ciągle widzę, jak ludzie mówią, zarówno na „piekielnym” Twitterze, jak i w głównych mediach, że populacja trans to niewielka mniejszość, mniej niż 0,1% populacji. Jeśli to prawda, to co się dzieje w szkole mojego dziecka? Co sprawiło, że liczba dziewcząt identyfikujących się jako trans w jednej grupie rocznej wzrosła z poziomu zerowego przed pandemią do 25% obecnie?” – pisze dalej kobieta.

To szkoła uczy tego dzieci

„Oto moja teoria i wiem, że dla wielu rodziców będzie to znajoma historia” – napisała kobieta i podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat tego, co dzieje się obecnie z dziećmi:

„Pierwsza kwestia dotyczy tego, czego szkoła uczy dzieci. Transpłciowa tożsamość mojej córki zaczęła się, gdy szkoła wprowadziła moduł dotyczący „tożsamości”, podczas którego powiedzieli grupie 11-latków, że jeśli czują się nieswojo w swoim ciele, oznacza to, że są osobami transpłciowymi. Moja córka miała właśnie pierwszą miesiączkę dwa miesiące przed tymi zajęciami. Oczywiście czuła się nieswojo w swoim ciele. Poszła do domu, wyszukała „transpłciowość” na Tiktoku i tyle wystarczyło. Była od tej pory trans.

Druga kwestia jest pokrewna i dotyczy nieustannego celebrowania przez szkołę tożsamości LGBTQI+. Kiedyś byłam dumna, że moje dzieci uczęszczają do ​​postępowej szkoły, która jest antyrasistowska, inkluzywna i wierzy w sprawiedliwość społeczną. Wybraliśmy szkołę ze względu na te cechy. Ale w ciągu ostatnich dwóch lub trzech lat oznaczało to nieustający strumień flag tożsamości i tęczy. Transpłciowi „bohaterowie”, tacy jak Jazz Jennings, są włączani do dowolnej części programu nauczania, do której nawet nie bardzo pasują. To jest szkoła dla dzieci w wieku od 9 do 13 lat. Nie jestem pruderyjna, ale nie sądzę też, by ciągła parada polityki seksualnej była odpowiednia dla takich małych dzieci.

Trzecia kwestia dotyczy tego, jak szkoła podchodzi do „ujawniania się” dzieci. Wydaje się, że ich oficjalna polityka polega na tym, aby po prostu podążać za tym, co mówią dzieci, bez informowania rodziców. Jeśli dziecko mówi, że ma nowe imię i zaimki, szkoła po prostu to uznaje – i tworzy scenariusz, w którym już zrozpaczone dziecko w ciągu sześciu miesięcy przechodzi przez cztery różne imiona.

(Mówię, iż „wydaje się”, że jest to polityka, ponieważ ta polityka nigdzie nie jest spisana ani uznawana za oficjalną. Imię i zaimki mojego dziecka zostały zmienione przez szkołę bez mojej wiedzy. Nie dostaliśmy nawet powiadomienia telefonicznego, w sytuacji kiedy jesteśmy w tej szkole od lat, dobrze znamy nauczycieli i jesteśmy aktywnymi członkami szkolnej społeczności.)”

„Kościół Katolicki dobry, lewica zła”. Lewaczka czyta podręcznik do Historii i Teraźniejszości i nic nie rozumie

REKLAMA