Kiedy przestaną prowokować katolików? Promocja lgbtizmu „idzie przez kulturę”, czyli „niebinarna” Joanna d’Arc

Joanna d'Arc w Paryżu Fot. Twitter AF
REKLAMA

Wykorzystywanie kultury do promocji idei „niszczenia starego świata” zaczęło się w czasach francuskiej rewolucji. 230 lat temu malarz Jacques Louis David był autorem scenariusza obchodów „Święta Braterstwa” obchodzonego rok po rewolucji, w sierpniu 1793. Zaprojektował „paradę” wzorowaną na procesji… Bożego Ciała.

Jego uczeń François Pascal Simon Gérard, wygrał z kolei „Konkurs Roku II Rewolucji” (1794 r.), który zorganizowano dla malarzy. Zwycięski szkic Gerarda nosił tytuł „Francuzi domagający się 10 sierpnia zniszczenia tyrana”. Rzecz jasna chodziło o aresztowanie króla w 1792 roku. Pomysł rewolucyjnego ideologizowania społeczeństwa przez kulturę zaczął się w tamtych czasach, a później marksista Gramsci ze swoim „tworzeniem kulturowej hegemonii”, dorobił do tego jeszcze teorię.

REKLAMA

Od tego czasu nieustannie wykorzystuje się kulturę do „ruszenia z posad bryły świata”. W ostatnich dziesięcioleciach polega to także na promocji ideologii gender i przede wszystkim niszczenia świata sacrum i Kościoła katolickiego. Całkiem niezłej reprezentacji tego typu „progresywistów”, np. teatrze dorobiliśmy się i w Polsce. Doskonale wyczuli koniunkturę…

Obrazoburcze dzieła sztuki i profanacje stały się niemal codziennością. Mają na nowo „odczytywać” świat, ale przede wszystkim, jak mawiał Karol Marks, chodzi o to, „żeby go zmienić”. Najnowszy przykład progresywnej głupoty pochodzi z Wielkiej Brytanii.

Niestety, chodzi o znany londyński teatr, który przygotowuje spektakl przedstawiający św. Joannę d’Arc jako… osobę niebinarną. Słynny londyński zapewnia przy tym, że jest „zaangażowany w tworzenie inkluzywnej przestrzeni różnorodności”.

Chodzi o prestiżowy Shakespeare’s Globe w Londynie. Ich spektakl o „niebinarnej” francuskiej Świętej będzie miał premierę od 25 sierpnia i ma być grany do 2 października. Główną rolę zagra, a jakże, „niebinarna” aktorka Isobel Thom.

Scenariusz oryginalnej sztuki uległ takim poprawkom, żeby nie używać odmiany przez rodzaje i nie identyfikować Joanny d’Arc jako kobiety. Według „reżyserki” Michelle Terry, ta nowa wersja „mierzy się z binarnością płci” i „zaoferuje możliwość innego spojrzenia” na historię Dziewicy Orleańskiej. Najważniejsze, że jest „postępowo”, chociaż podobno lekko wkurzyli sąsiadów zza Kanału… „Teraz palą Jeanne po raz drugi” – napisał jeden z internautów.

Źródło: Independent/ Valeurs

REKLAMA